Kiedyś częściej, a dziś co raz rzadziej mam czas, aby porządnie przysiąść i napisać kazanie na niedzielną Eucharystię. Nie mniej staram się, aby na każda niedzielę homilia była przygotowana.

Zabierając się do pisania siadam nad Słowem Bożym, zaglądam do komentarzy biblijny (Katolicki Komentarz Biblijny) czy homilii Ojców Kościoła (seria patrystyczna: Karmię was tym, czym żyję) oraz do pomocy homiletycznych (Biblia w liturgii Mszy Świętej, Rok liturgiczny na ambonie czy innych). Bardzo lubię w moim głoszeniu pojawili się także święci ze swoimi złotymi radami zawartymi w sentencjach, opowiadaniach czy anegdotach – bo to pozwala jeszcze lepiej zrozumieć i przełożyć dany fragment Ewangelii lub fragment Słowa Bożego na swoje codzienne życie.

Dziś nasi wierni nie potrzebują słyszeć tylko tego, że Bóg ich kocha. Dziś nasi wierni – jak i my sami chcemy dowiedzieć się jak my mamy w codzienności iść za Jezusem, słuchać Go i wypełniać ewangelię – Słowo Boże w naszym codziennym życiu. Wierni chcą się posilić Słowem Bożym i wyjść ze świątyni napełnieni Nim. Jeśli więc nie przygotuję się do głoszenia Słowa, i sam będę pusty to i moi wierni nie będą mogli się niczym nasycić.

Niektórzy śmieją się ze mnie, że mając już swoje lata kapłaństwa idę na ambonę z okładką w której znajduje się napisane odręcznie kazanie. Być może to trochę niemodne by pisać ręcznie, ale dla mnie kartka z moim własnym tekstem – w którym wiem co napisałem jest cenna pomocą podczas głoszenia. Jest się na czym wesprzeć i na co spojrzeć w czasie przepowiadania. Jeśli inni chcą mówić „z głowy” albo „z punktów” to niech tak robią, ja wolę mieć kazanie napisane. Kazanie lepsze lub gorsze, ale moje!

Dlatego – tak uważam, i staram się o to zadbać – by w sobotę obok wyprasowanej alby i koszuli na niedzielną liturgię było przygotowane kazanie, które będę mógł wygłosić na ambonie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here