W minioną niedzielę miałem okazję po raz pierwszy wykonywać fotografie podczas meczu piłki halowej. Był to mecz pomiędzy księżmi, a klerykami, który odbywał się na hali sportowej Seminarium Duchownego.

Fotografowałem, fotografowałem i… zarejestrowałem moment kiedy jeden z piłkarzy został kontuzjowany. Zszedł z boiska i jak się okazało jego kostka z chwili na chwilę zaczęła ostro puchnąć.

Po chwili pojechaliśmy do szpitala na SOR by prześwietlić i dowiedzieć się czy przypadkiem nie ma tam złamania i czy nie jest potrzebny gips.

Wsiedliśmy do samochodu – z moim kolegą księdzem – i pojechaliśmy do jednego ze szpitali w moim mieście. Na SOR-ze było spotkanie z lekarzem, rentgen stopy i…. czekanie, czekanie i czekanie na wypis – bo diagnoza brzmiała: zwichnięcie!

Siedzimy z kolegą w poczekalni, rozmawiamy, i naraz pewna starsza pani, dość głośno zachowująca się w korytarzu szpitalnym – zwracając na siebie uwagę – nagle podchodzi do nas- zaczepiając rozmową. Zdając sobie sprawę, że starsza pani zaczepiała wcześniej innych nie chciałem za bardzo wdawać się w rozmowę więc odpowiedziałem na zaczepkę odpowiadając z uśmiechem. Myślałem, ze na tym skończy się rozmowa, ale nie… to był dopiero początek, bo starsza pani powiedziała – czy myślisz X…. (tutaj padło moje imię) że cię nie znam… i przyznam, że jak to usłyszałem to zdębiałem! A czy kolega też…? Tak! odpowiedziałem wyprzedzając zakończenie pytania starszej pani.

Starsza pani kontynuowała rozmowę ściszając głos gay pojawiało się, bo wie ksiądz… Rozmowa trwała kilka chwil, po czym starsza pani poszła na oddział na badanie.

Kolega ksiądz zaskoczony – podobnie jak ja – całym zdarzeniem śmiał się, a ja… ja zachodziłem w głowę jak to jest, że ktoś tak po prostu, wprost rozpoznaje, i podaje moje imię. To dla mnie nauka – kolejna – że nie jestem anonimowy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here