15 sierpnia wstałam dość późno, gdyż dzień wcześniej bardzo późno położyłem się spać. Zastanawiając się co robić w kolejny dzień urlopu, gdzie uczestniczyć we Mszy świętej wszak jest to uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

Miałem do wyboru dwie możliwości albo zostać w domu i spędzić ten dzień całkowicie na lenistwie – błogim lenistwie oglądając telewizję wysypiając się do południa i po prostu się lenić nic nie robiąc. Albo też, no właśnie, co zrobić dalej, jak uczcić tą uroczystość? Postanowiłem jednak, że w tak wyjątkowym dniu trzeba zrobić coś więcej nie tyle dla siebie, ile dla Maryi, bo to przecież Jej święto.

Pojechałem więc na swoim czarnym rumaku do Lichenia, do Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski w Licheniu. W moim mieście wjechałem na autostradę i pograłem w kierunku Konina blisko 120 może 130 km. Tam w Licheniu uczestniczyłem we Mszy świętej odpustowej o godz. 12:00 a więc samo południe, która zakończyła się uroczystą procesją z Najświętszym Sakramentem po placu przed Bazyliką Maryjną. Po błogosławieństwie Najświętszym Sakramentem odśpiewano Te Deum i hymn Boże coś Polskę.

Po uroczystościach postanowiłem zrobić jeszcze kilka zdjęć zarówno w bazylice jak i przed nią. Wykorzystałem ten czas uroczystości Maryjnej na różaniec przed cudownym obrazem Matki Bożej, dalej na brewiarz w ogrodach maryjnych okalających bazylikę, a następnie ruszyłem w drogę powrotną do domu.

Wjechałem na autostradę w kierunku mojego miasta ale po przejechaniu blisko 80 może 90 km zjechałem w bok do Świnic Warckich gdzie w miejscowym kościele przed wielu, wielu laty została ochrzczona, a więc włączona do kościoła katolickiego Helena Kowalska późniejsza Święta Faustyna Kowalska  – Apostołka Bożego Miłosierdzia.

Po nawiedzeniu kościoła pojechałem także zobaczyć dom świętej Faustyny, gdzie przyszła na świat, gdzie się wychowywała, a następnie ruszyłem w drogę powrotną do domu.

 Tak zakończył się dzień – Uroczystość Matki Bożej. Wieczorem, późnym wieczorem pojechałem jeszcze na chwilę do rodziców na przepyszną grillową kolację i rozmowy. Mogę śmiało powiedzieć, że ten dzień Zaśnięcia czy też Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w tym roku dobrze wykorzystał. Oddałem cześć Maryli, która za swoje Fiat powiedziane Bogu przed wiekami, dobre – prawe życie, wychowanie Jezusa i współcierpienie pod krzyżem oraz obecność przy formowaniu się Kościoła w Wieczerniku w czasie Zielonych Świąt zasłużyła na niebo. Mam nadzieję, że może po zakończeniu mojego życia uda mi się dostać choćby do czyśćca…