Moje hospicjum, w którym posługuję, działa na różnych polach i w różny sposób. Kolejną, nową gałęzią działalności będzie ośrodek kryzysowy – preadopcyjny, który powstał przy hospicjum stacjonarnym w moim mieście.
Zostałem poproszony o poświecenie go, podczas uroczystości otwarcia. Przyznam, że wśród tak wielu znakomitych gości, czułem się trochę nieswojo, a momentami jak niepotrzebna i zbędna konieczność, ale skoro poprosili, byłem.
Po przemówieniach władz i zaproszonych gości oraz sponsorów, poproszono o pomoc – jak to określono- „siłę wyższą” to jest naszego księdza – jak powiedziano dalej. Postanowiłem, ze tradycyjnie poproszę o – prawą rękę do góry – zaskoczeni wszyscy posłusznie wykonali gest, po którym uczyniliśmy znak krzyża. Głupio było by się nie przeżegnać, skoro i tak ręka była wzniesiona do góry. Odmówiłem modlitwę i powiedziałem, że jeśli tu będą się znajdować dzieci to trzeba nam modlić się modlitwą, tą najprostszą, której, jako dzieci się uczyliśmy: Aniele Boży, stróżu mój. Wszyscy wspólnie się pomodliliśmy i poświeciłem ośrodek.