Znamy się blisko 23 lata, a więc połowę naszego życia i choć drogi nasze gdzieś z czasem się rozeszły i momentami pozarastały chwastami, to jednak, co jakiś czas odchwaszamy je co pozwala na nowo nawiązać kontakt, pogadać, a nawet spotkać się.

Ze wspomnianym kolegą księdzem znamy się od czasów seminaryjnych, kiedy to razem rozpoczynaliśmy na jednym roku przygodę formacyjną – kapłańską. Przeszliśmy przez seminarium, weszliśmy w kapłaństwo – choć każdy z nas w innej diecezji, co spowodowało, że kontakt nie był tak częsty, gdyż każdy z nas ma swoje zajęcia, swoje obowiązki, swój harmonogram działań i swoją diecezję. Mimo jednak różnych perturbacji udało się nam zachować tę znajomość, która wciąż trwa.

W miniony długi weekend majowy udało się na się spotkać – i ku mojemu zdziwieniu, zaskoczeniu i radości – ów kolega odwiedził mnie w moim mieście.

Spotkanie stało się okazją do wypicia wspólnej kawy, niekończących się rozmów o minionych wspólnych czasach kleryckich i kapłańskich, o aktualnej sytuacji Kościoła i lokalnego i powszechnego, ale i o naszej codzienności kapłańskiej, która nie zawsze jest kolorowa, ale częściej szara. Był czas na żar i kpinę – często obecną w naszych rozmowach, ale i na wypad na miasto, by zjeść pyszną pastę w tawernie z widokiem na zabudowania starego miasta.

Jak dobrze jest mieć/ znać takich Ludzi, którzy – choć wszystko zmienia się dookoła i my się zmieniamy – to jednak oni pozostają tacy sami, niezmienni. Jak dobrze jest spotkać się i normalnie porozmawiać, podzielić się życiem i spędzić miło czas. Jak dobrze, że są tacy Ludzie!

Takie tam wcześniejsze spotkania…

Wyprawa do Warszawy

Spotkanie w Wawie i brewiarz na trawie

Odwiedziny Przyjaciela

Odwiedziny Przyjaciela w stolicy

Warszawa wieczorową porą – spotkanie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here