Ostatni dzień #SzlakŚwOlafa to 35 km drogi prowadzącej najpierw wśród lasów i jezior, a potem promenadą i osiedlami Trondheim aż do urokliwej arcystarej katedry, gdzie pochowany jest św. Olaf – król i patron Norwegii.

Dzień rozpoczęliśmy o 4:00 rano i pomimo braku pogody – choć pogoda podobno jest zawsze – ruszyliśmy na szlak żegnając Gospodarza, który powiedział, że ma w zwyczaju zawsze żegnać swoich pielgrzymów – dziękując za gościnę zrobiliśmy sobie z nim pamiątkową fotografię.

Najpierw mżyło, ale po kilku kilometrach zaczęło siąpić. Co było dla nas oznaką, że trzeba zabezpieczyć nasze plecaki – to jest nasz dobytek oraz nas samych byśmy w miarę susi doszli do celu naszej pielgrzymki.

W czasie drogi zatrzymaliśmy się na chwilę na Anioł Pański o 6:00 – i choć padało to modliliśmy się pod gołym niebem. Minęliśmy jeziora, na których pływały nenufary by wejść do niewielkiego miasteczka, gdzie miał być postój ale nie było ani gdzie, ani jak, gdyż padało – nie mocno ale jednak. Po drodze znaleźliśmy takie zadaszenie na puszki na śmieci, które było bez koszy i stało puste. Nasze kroki skierowaliśmy do wnętrza tej drewnianej – nie wysokiej wiaty i usiadłszy na drewnianej podłodze przystąpiliśmy do szykowania śniadania, bez którego wyszliśmy w noclegu, by iść szybkiej do Trondheim.

Tym razem bez porannej Mszy świętej i bez śniadania ruszyliśmy i choć pogoda nie była zachęcajaca bo było zimno i mżyło ale… mimo wszystko o 4.20 ruszyliśmy wiedząc, ze dziś osiągniemy cel naszego pielgrzymowania. Po drodze odmówiliśmy różaniec, a obok widoków pięknych pól skąpanych we mgle podziwialiśmy jeziora oraz owieczki, które co jakiś czas pojawiały się na drodze naszego pielgrzymowania.

Gdzieś około godziny 7:00 zaczęło kropić, a potem co raz mocniej kropić, bo mając w pamięci polskie ulewy to było tylko kropienie deszczem. Nie jedząc jeszcze śniadania szukaliśmy miejsca gdzie można by było usiąść i coś zjeść. I znaleźliśmy – daszek na kosze na śmieci i tam usiedliśmy i lekko zmoknięci pod kawałkiem dachu zaczęliśmy szykować a potem jeść śniadanie. Następnie z okrytymi szczelnie plecakami ruszyliśmy dalej w drogę.

Po drodze zatrzymując się tylko na chwilę pod jedną z drewnianych wiat na modlitwę w ciągu dnia i słodkiego batona, po pieczątkę i wpis do księgi pielgrzymów zamieszczonej w jednej ze skrzynek na drodze pielgrzymiej oraz przy krzyżu – jedynym przydrożnym krzyżu w czasie drogi pielgrzymiej na wzgórku z którego widać – choć przez mgłę nie było widać – wieże katedry św. Olafa w Tronheim.

Po dotarciu do miasta Trondheim przeszliśmy po zabytkowym moście oglądając starówkę miasta i dotarliśmy do przepięknej średniowiecznej katedry – kiedyś katolickiej – dziś ewangelickiej – gdzie pochowany został św. Olaf – Patron Norwegii, święty, do którego pielgrzymowaliśmy przez ostatnie 7 dni.

Po chwili zachwytu, zadumy i pełnego wzruszenia poszliśmy do biura pielgrzyma by oddać swój paszport pielgrzyma, otrzymać złotą pieczęć uprawniającą do bezpłatnych wejść do katedry św. Olafa i poszliśmy odwiedzić świętego.

To była wyjątkowa chwila. Weszliśmy do średniowiecznej – gotyckiej katedry w której czas się zatrzymał. Weszliśmy i – przynajmniej ja – czułem się jak jeden z turystów zwiedzający muzeum. Choć jest to miejsce modlitwy dla norweskich ewangelików, to jednak panowie w czapkach w świątyni, głośne rozmowy i powszechna guma do żucia sprawiały wrażenie odwiedzających muzeum a nie miejsce święte. Nagrałem wnętrze świątyni, i szybko udałem się do absydy kościoła, gdzie znajduje się grób symboliczny jak usłyszałem od przewodniczki – św. Olafa. Bo wie pan – usłyszałem może tu jest, a może go nie ma. Żył na pewno, na pewno istniał, ale nie wiadomo gdzie jest Olav pochowany.

Po chwili modlitwy, zrobieniu zdjęć i nagraniach poszliśmy do domu pielgrzyma na nocleg, a tak naprawdę na przygotowanie się do Mszy św. którą odprawiliśmy wieczorem w rzymskokatolickiej katedrze biskupa tronheim, znajdującej się nieopodal katedry ewangelickiej.

Jak się okazało w katedrze rezyduje – jest na misji ksiądz Tomasz z Tarnowa, który podjął nas kawą i ciekawą rozmową. Tak zakończył się 7 dzień pielgrzymowania w którym dotarliśmy do kresu naszej drogi do św. Olafa.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here