#SzlakŚwOlafa6 Esgard – Nyhus

0
87

Uroczystość świętych apostołów Piotra i Pawła, który obchodzimy 29 czerwca miałem szczęście rozpocząć od Mszy świętej, której przewodniczyłem – z racji imienin – co swoją drogą było bardzo miłe. Po Eucharystii było pyszne śniadanie zrobione z rodzimych produktów – serów i wędliny regionalnej, potem szybka kawa i wyruszyliśmy na pątniczy szlak.

Zaraz po wyruszeni w drogę rozpoczęliśmy różaniec – póki droga była w miarę prosta, a wspólna modlitwa na głos nie była zbyt trudna i zbyt wyczerpująca. Pierwszy postój w tym dniu był koło  kościoła, którego okalał cmentarz parafialny. Ku mojemu zdziwieniu na wieży kościoła ewangelickiego nie było krzyża – to norma w tym kraju ale była drabina i koło – zupełnie nie rozumiem – ale to pewnie w myśl normalności i poprawności tamtego – norweskiego – świata.

Po przejściu przez miasteczko weszliśmy na górę, gdzie były domy – sądząc po ich wyglądzie – ludzi dobrze usytuowanych. Piękne drewniane wille, a na podjazdach samochody elektryczne zachodnich marek.

Następnie weszliśmy w las, który ciągnął się pod górę to znowu w dół, pomiędzy drzewami, a zaraz polanami, mokradłami – gdzie szliśmy po deskach, by nie się nie utopić, przez wrzosowiska i przez pola jagodowe. Idąc tak na drodze napotkaliśmy ambonę leśną. Nie wiele się zastanawiając wraz z moim kolegą księdzem wdrapaliśmy się  na nią by zobaczyć jaki widok rozpościera się z wysokości góry i wysokości ambony ustawionej na tej górze. Było przepięknie.

Po krótkiej chwili ruszyliśmy dalej mijając strumyki z bardzo czystą wodą, która sączyła się między kamieniami. Pogoda w tym 6 dniu pielgrzymki była – można by powiedzieć typowa dla pielgrzyma, bo… słońce nie przygrzewało, była szarówka, ale też nie padało, choć momentami mżyło. Zatrzymaliśmy się w jednym miejscu pod wiatą na chwilę by zjeść kanapkę, batona ora by odmówić modlitwę w ciągu dnia, a potem ruszyliśmy w dalszą drogę.

Ponieważ ruszyliśmy wcześnie w drogę bo o 6:50, to i szybko dotarliśmy do noclegu – było około 14:00. Niewielka farma ukryta na wierzchołu lasu, tuz obok leśnego wodospadu, której gospodarzem był starszy pan mierzący pewnie ponad 2m wzrostu czekała już na nas przygotowana. Dostaliśmy pokoik na pierwszym piętrze, gdzie było łózko i łózko piętrowe oraz antresola z materacem. Obok pokoiku była łazienka a w niej prysznic bez brodzika ale, z ciepłą wodą. Na uwagę zasługuje urządzenie – bardzo doceniane przez pielgrzymów- jakim jest suszarka do obuwia, z której pielgrzymi mogą korzystać, by wysuszyć obuwie i w suchym wyruszyć dalej na szlak. Wysuszyłem buty, bo choć nie przemiękły, to były mokre, i rankiem były gotowe do drogi.

Dodatkową atrakcja była kolacja przygotowana przez gospodarza i zjedzona w jego towarzystwie. Była to zupa- ale niezwykle pożywna – coś jakby rosół z marchewką i zielonym groszkiem oraz baraniną i wołowiną. Coś innego, ale bardzo smacznego. Generalnie wszystko jest smaczne, gdy człowiek jest głodny po całym dniu marszu.

Wieczorem – wraz z kolegami – odmówiliśmy jeszcze nieszpory i kompletę i poszliśmy spać, by zregenerować siły na kolejny dzień – ostatni dzień drogi.

Więcej o dzisiejszym dniu w filmiku poniżej oraz fotoreportażu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here