Wyprawę rozpoczęliśmy 24 czerwca w zasadzie nocą, bo kolega przyjechał do mnie chwilę po 24:00 i razem pojechaliśmy po trzeciego kompana, a następnie do Gdańska na lotnisko im. Lecha Wałęsy, skąd o godz. 9:15 wylecieliśmy do #Trondheim w Norwegii. Lot tanimi liniami nie był zbyt uciążliwy, gdyż trwał zaledwie półtorej godziny. Zabraliśmy ze sobą dwa bagaże, a w zasadzie jeden – do 10 kg oddaliśmy do luku bagażowego, a podręczny plecak z prowiantem zabraliśmy na pokład.

Po wylądowaniu na lotnisku w Norwegii była chwila na odsapnięcie, bo za półtorej godziny miał przyjechać pociąg – kolejka miejska – która zawiozła nas do oddalonego o 100 km. #Verdal z którego już pieszo udaliśmy się do #Stiklestadt, w którym w zasadzie rozpoczęła się nasza wyprawa. Podczas przejazdu pociągiem można było już zobaczyć i zachwycić się widokami żywej zieleni, pięknych norweskich fiordów, pastwisk a na nich pasących się owiec oraz gór i pagórków pojawiających się to tu, to tam za oknem pędzącego pociągu.

Po przyjeździe do Verdal ruszyliśmy do #Stiklestadt piękną brzozową aleją. Szliśmy oznaczonym szlakiem, który wytyczały kierunkowskazy z podaną odległością do danego miejsca, jak również znaczki świętego Olafa, których – jak się później okazało było na szlaku bardzo, bardzo dużo.

Stklestadt to miejscowość, gdzie św. Olaf został zabity, podczas próby powrotu na tron, który mu odebrano przez zamach stanu możnych sprzeciwiających się jego polityce zmierzającej do centralizacji państwa i wprowadzeniu chrześcijaństwa. Dziś w miejscu ostatniej bitwy znajduje się centrum pielgrzymkowe – w którym przybiliśmy pierwszą pieczątkę w naszym paszporcie pielgrzyma oraz kościoły – ewangelicki – który odwiedziliśmy (gdyż był otwarty) katolicki i niewielka cerkiewka. Można tam zobaczyć również pomnik św. Olafa oraz kolumnę z krzyżem upamiętniającą tamto wydarzenie.

Po zwiedzeniu tego miejsca ruszyliśmy do miejsca naszego noclegu – na kemping gdzie w jednym z drewnianych domów zatrzymaliśmy się na noc, by następnego dnia znów ruszyć w drogę.

Pierwszego dnia przeszliśmy zaledwie 9,5 km. ale zmęczenie wynikające z nocnej podróży do Gdańska dawało się we znaki. Więc po odprawieniu Mszy świętej i kolacji – no i szybkim praniu – poszliśmy spać. Więcej o tym dniu w dzisiejszym filmiku i na fotorelacji poniżej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here