Jak to jest w już w tradycji od wielu, wielu lat… we wtorek po Wielkanocy odbywa się diecezjalna pielgrzymka maturzystów na Jasną Górę. To znaczy tak było co roku – także w pandemii, ale w tym roku… powiem wprost coś nie zatrybiło, ale po kolei.

Wraz z operatorem pojechaliśmy jak zwykle do Częstochowy, by zarejestrować to diecezjalne wydarzenie a przy okazji zebrać materiał do kolejnego reportażu katolickiego. Wszak pielgrzymka maturzystów to wydarzenie diecezjalne, które warto zarejestrować i pokazać szerszej widowni.

Wyjechaliśmy dość wcześnie, by być na Jasnej Górze przed młodymi i nagrać moment, jak młodzi przyjeżdżają autokarami na parking jasnogórski.  I tu… pojawiło się pierwsze zdziwienie, kiedy 20 min przed rozpoczęciem spotkania młodych na parkingu były słownie 2 autokary, kilka busów. Zdziwieniu nie było końca…

Zagadnęliśmy tych, którzy przyjechali – a dodam, było ich  nie wielu i poszliśmy na spotkanie młodych. Nie była to sala ojca Kordeckiego i dobrze, gdyż było by jeszcze bardziej widać puste krzesła, ale była to sala Jana Pawła II, która i tak nie była nawet do połowy wypełniona.

Po spotkaniu, które trwało od 9:30 do 11:00 była godzina na oddech i o 12:00 zaplanowano Mszę Świętą z zawierzeniem maturzystów Matce Bożej.

Być na Jasnej Górze u Matki Bożej i nie odprawić tam Mszy Świętej to trochę nie tak, więc pomyślałem, że może o 11:00 uda mi się wymknąć i celebrować Eucharystię przy cudownym obrazie, ale… trzeba było nagrać setki, więc… skoro podejmujesz się czegoś, to trzeba traktować tona poważnie, zatem praca. Najwyżej odprawię Mszę po powrocie… pomyślałem.

Nagraliśmy wypowiedzi młodych- nawet sporo i na temat – co przy młodych nie jest czymś tak oczywistym, a o 12:00 w samo południe robiłem zdjęcia podczas Mszy świętej w kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej. W czasie Mszy pomyślałem, że może uda mi się choć dołączyć do Eucharystii o godz. 13:30. Eucharystia skończyła się 12:14, po czym nagraliśmy jeszcze 4 wypowiedzi młodych i… pędem wpadłem do zakrystii jasnogórskiej i zapytałem celebransa – czy mogę się dołączyć do Eucharystii – oczywiście – usłyszałem, niech się ksiądz tylko ubierze w albę. Zszedłem do zakrystii dolnej założyłem albę i wróciłem na górę. Wychodząc do ołtarza celebrans zaczepił mnie i powiedział – to niech ksiądz przeczyta ewangelię – ale że ja? Tak księże – ostatni będą pierwszymi. Uśmiechnięty poszedłem na Eucharystię. Przeczytałem Ewangelię, jak się okazało potem również wstawkę w kanonie, a przede wszystkim celebrowałem Eucharystię u Matki Bożej. Nie da się? Da się! Pan Bóg wszystko załatwi i poukłada!

Tak sobie myślę, że… jak zrobisz wszystko co możliwe, i będzie ci serio zależało i nie odpuścisz to… Pan Bóg to widzi, pomoże a i da kwiatka, byś się cieszył. Tak to była dla mnie taka kapłańska radość.

Po uroczystościach na Jasnej Górze wróciliśmy do domu, gdzie czekała kolejna praca, by zebrany materiał zdjęciowy obrobić i wraz z przygotowaną depeszą zamieścić w mediach diecezjalnych i ogólnopolskich.

Niby po świętach, a jednak wciąż w pracy…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here