Niesamowite jest to, jak wiele cierpliwości dla moich pomysłów wykazuje ksiądz proboszcz, u którego posługuję już od kilku lat w każdą niedzielę i święta. By pokazać jak bardzo jest wyrozumiały opowiem o dzisiejszym -dla mnie ważnym – wydarzeniu.

Jakiś czas temu wpadł mi do głowy pomysł związany z obecnie przeżywanym w Kościele czasem tzn. okresem Pierwszych Komunii Świętych. Nasze świątynie strojone są kwiatami i dekoracjami eucharystycznymi, a dzieci ubrane odświętnie przybywają do nich, by uczestniczyć po raz pierwszy w pełni we Mszy świętej. Po okresie komunijnym następuje czas rocznicy – najczęściej rok od pierwszego przyjęcia Eucharystii i na tym w zasadzie koniec… a gdyby tak… – pomyślałem. Przeżyć rocznicę I Komunii Świętej… taką wspólną dla wszystkich. Dla jednych będzie to 10. rocznica, dla innych 30- sta, a jeszcze dla innych 60. rocznica…

Zapytałem proboszcza co on na to, a potem – w ubiegłą niedzielę zaprosiłem do tego wydarzenia „moich wiernych” – tak mówię o parafianach przychodzących na Mszę św. o godz. 6:30 w każdą niedzielę i święto. Parafianie mieli poszukać w pamięci dokładną datę swojej pierwszej Komunii Świętej i w odświętnym ubraniu z przygotowanym – czystym sercem – przyjść w najbliższą niedzielę – czyli dziś – na Mszę św. o godz. 6:30.

Siostra zakonna przygotowała dwa – przyozdobione – klęczniki,  które ustawiliśmy przed ołtarzem głównym. Ja przygotowałem kazanie, które oparłem o dzisiejszą ewangelię opowiadającą o Wniebowstąpieniu Pana Jezusa oraz o katechizm, który znalazłem w mojej dość starej biblioteczce – takie tam starocie po moich zmarłych księżach. W katechiźmie Rzymsko-Katolickim Większym dla Archidyecezyi Gnieźnieńskiej i Poznańskiej wydanym  w 1870 roku znalazłem rozdział zatytułowany: O Najświętszym Sakramencie Ołtarza – o obecności Jezusa Chrystusa w Sakramencie Ołtarza, gdzie w pytaniach i dopowiedziach ukazane zostały najważniejsze prawdy katolickiej wiary. Swoją drogą to, czego dawniej – choć staropolskim językiem Kościół nauczał – nie straciło na wartości i nadal jest aktualne. Przygotowałem również obrazki z wizerunkiem Pana Jezusa z Ostatniej Wieczerzy – Leonarda da Vinci.

Eucharystia celebrowana była ja zwykle – dodatkiem było to, że zaśpiewałem Ewangelię i poprosiłem zebranych, byśmy w modlitwach prosili Pana Boga za tych, którzy nas do wiary doprowadzili, i dzięki którym przyjęliśmy przed laty I Komunię Świętą. Inaczej wyglądała sama Komunia Święta, bo wierni – którzy chcieli – podchodząc do ołtarza klękali na przygotowanych klęcznikach i przyjmowali Komunię Świętą – w większości na rękę – bo wciąż trwa pandemia, kto natomiast chciał bezpośrednio do ust – podszedł na końcu procesji komunijnej. Po uroczystym błogosławieństwie i zakończeniu Mszy Świętej nie mogło zabraknąć wspólnego zdjęcia przed kościołem – oczywiście z zachowaniem reżimu sanitarnego. A na drogę do domu, każdy dostał pamiątkowy obrazek – na pamiątkę kolejnej… rocznicy I Komunii Świętej.

Bardzo jestem wdzięczny mojemu księdzu proboszczowi za to, że zgodził się na takie wspólne świętowanie i podziękowaniu Bogu za tyle lat… każdy miał swoją – kolejną rocznicę przystępowania do Ołtarza Bożego i pełnego uczestnictwa we Mszy Świętej.

Dodam, że zaszklone oczy nie tylko pań, ale również panów uczestniczących w tej nie-zwyczajnej Mszy Świętej świadczą, że każdemu z nas ta rocznica była potrzebna i dla każdego była ważna. Ja jutro – 17 maja – będę obcodził 29. rocznicę I komunii Świętej, a Ty?