Na tydzień przed świętami zostałem poproszony przez mojego przełożonego na chwilę rozmowy w czasie której dowiedziałem się, że mam reprezentować mojego biskupa na spotkaniu opłatkowym w telewizji. Skoro i tak tam się co jakiś czas pojawiam, to czemu by niemiałbym uczestniczyć w takiej świątecznej uroczystości.
Przyznam, że dla mnie osobiście była to sytuacja nowa. Biorąc pod uwagę, że obok mnie – który jestem zaledwie od 4 lat, w moim ośrodku regionalnym jest ksiądz który jest twórcą redakcji katolickiej, gdyż pracuje tam od 20 lat, zatem… co ja, kim ja, dlaczego ja? Ale… skoro ma tak być, niech tak będzie.
Spotkanie świąteczne odbyło się w największym studiu tvp3 regionalnej. Na początku harcerze przynieśli światło pokoju, potem życzenia złożył pan dyrektor, a następnie przeczytałem opis ewangelii o Narodzinach Chrystusa, a wystąpienie zakończyłem życzeniami i podziękowaniem za wszystko, co w moim ośrodku się dzieje.
Przyznam, że nie było łatwo, bo tyle oczu i mądrych głów patrzyło na mnie, tak wielu znawców – praktyków medialnych – słuchało tego co mówię, ale jakoś chyba dałem radę. Po moim wystąpieniu był czas na życzenia indywidualne. To dla mnie była okazja, by spotkać się osobiście zarówno z przełożonymi w TV ale także z tzw. kolegami z pracy i podziewać im za to, że koloratka i ksiądz, który w telewizji jest „obcym ciałem” im nie przeszkadza.
To kolejny – jak to pisałem już kiedyś – cukierek, jaki Pan Bóg mi daje. Nigdy nie spodziewałem się, że ja mogę kiedyś coś, gdzieś tam w telewizji robić. Pan Bóg zaskakuje, zdumiewa, zadziwia.