Wieczerza się zakończyła! Wszyscy wstali ze swoich miejsc. Jedni chcieli posprzątać po kolacji, inni byli już zmęczeni więc chcieli wypocząć i pójść się przespać, a Jezus? Jezus zwrócił się do swoich uczniów: chodźcie się pomodlić wraz ze mną do ogrodu. Pascha dopiero się zaczyna… .
Jezus z uczniami wyszedł z wieczernika i udał się do ogrodu położonego nieopodal. Weszli do ogrodu zwanego Getsemane. Getsemani znaczy tyle co „tłocznia oliwek”. Pospolicie ogród ten zwano ogrodem oliwnym ze względu na wielość drzew oliwnych znajdujących się w nim. Ogród ten znany był Jezusowi i jego uczniom ponieważ w tym miejscu zatrzymywali się wielokrotnie podczas swoich pobytów w stolicy starożytnego Izraela. W tym gaju oliwnym znajdowała się góra na którą Jezus wchodził by się modlić i rozmawiać ze swoim Ojcem. Gdy przekroczyli bramy ogrodu Rabbi zwrócił się do swoich uczniów: zostańcie tu i czuwajcie. Na tym jednak nie poprzestał zwrócił się także konkretnie do trzech uczniów Piotra, Jakuba i Jana i wezwał ich by poszli z nim na górę. Apostołowie czując się wyróżnionymi poszli za Jezusem. Szli w milczeniu ale i z radością wielką w sercu myśląc sobie – nauczyciel nas wybrał, chciał byśmy razem z nim poszli, może chce nam coś powiedzieć, coś czego inni nie usłyszą. Czuli się wyżej od reszty, może nawet gardząc w sercu tymi co zostali.
Kochany Bracie i Siostro i Ciebie Jezus wybrał! Wybrał cię z wielu tysięcy, milionów ludzi i sprawił byś urodził się w takiej, a nie innej rodzinie, byś miał takich, a nie innych rodziców byś miał takie, a nie inne imię. Jezus nas wybrał. Popatrz nas siebie drogi bracie i droga siostro i zadaj sobie pytanie: czy jesteś lepszy od innych? W czym jesteś lepszy od tych, którzy nie wierzą w Boga? W czym jesteś lepszy od tych, którzy nie chodzą do Kościoła? Czy w ogóle jesteś lepszy? Jezus Cię wybrał!
Jezus wybrał trzech i zabrał ich dalej do ogrodu ze sobą. Uszli kawałek drogi, i zatrzymali się wówczas Nauczyciel zwrócił się do nich – zostańcie tu, a ja pójdę dalej by się modlić! Rabbi odwrócił się i zostawiając ich poszedł dalej. Na twarzach uczniów pojawiło się zaskoczenie. Oto kazał nam iść ze sobą i nagle nas zostawił i sam poszedł dalej? Po co nas tu przyciągnął? Jaki miał w tym cel? Nauczyciel poszedł dalej. Patrzyli wprost, a on zniknął im z oczu. Wszedł na górę znajdującą się w ogrodzie by się modlić. Klęknął przy skale i rozpoczął długą rozmowę z Ojcem. Wszedł na górę – góra w biblii jest miejscem spotkania Boga z człowiekiem. W Starym Testamencie na górze Bóg spotykał się z Mojżeszem i przekazał mu prawo, dalej Eliasz rozmawiał z Bogiem na górze Karmel. Zaś w Nowym Testamencie na górze Tabor Jezus przemienia się wobec uczniów.
Jezus rozmawia ze swoim ojcem – z Bogiem. I mówił: Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]! W tych słowach, w tej krótkiej modlitwie możemy dostrzec bardzo wiele. Na samym początku dostrzegamy człowieka, który zwraca się do Boga Wszechmogącego by ten zmienił przyszłości to co jest już zaplanowane. Widzimy więc Jezusa, który jest człowiekiem, Jezusa, który się boi cierpienia oraz śmierci, która ma nastąpić. Syn Boży zwraca się do swego Ojca o pomoc, o zmianę decyzji. Jednak na prośbie nie poprzestaje gdyż dalej powiedział, że nie jest ważny ból, cierpienie, trwoga a wreszcie śmierć. Najważniejsze jest to co Ojciec przewidział i Ojca wola. Lecz nie to co ja chcę ale to co Ty.
W naszym języku utarło się takie powiedzenie: jak trwoga to… do Boga. Dobrze to znamy! Kiedy więc przyjdzie jakaś trudna sytuacja przychodzę do Boga z prośbą, przychodzę by uczynił to co chcę, to co jest akurat mnie potrzebne. Jak często w swoim życiu także ja zanoszę do Boga taką modlitwę? Kiedy sprawa zostaje wysłuchana z radością to przyjmuję i cieszę się z tego. Co innego gdy prośba moja nie zostanie wysłuchana. Odchodzę smutny, zrezygnowany, często nawet zagniewany na Boga bo nie usłuchał mojego wołania. Dziś zadajmy sobie kolejne pytanie czy moja modlitwa kończy się tylko na prośbie? Czy może pojawia się w niej jeszcze i ten element, który był obecny w modlitwie Jezusa: Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty. Czy w moim życiu pojawia się pytanie o wolę Bożą? O to co Bóg dla mnie zaplanował? Czy może zawsze to ja chcę, ja wiem najlepiej. Kiedy coś nie wyjdzie to biegnę do Boga prosić o pomoc? Jak to jest w moim życiu? Niech modlitwa Jezusa stanie się i naszą modlitwą – nie tak ja ale jak Ty Boże chcesz!
Jezus modli się – rozmawia z Ojcem – Bóg posyła anioła do swego syna by ten umacniał Go, w godzinie próby i cierpienia. Ten moment wieczornego pobytu w Getsemani jest bardzo wymowny także dla każdego z nas. Ojciec posłał synowi anioła. Każdy z nas ma przy sobie swego anioła, anioła stróża. Gdy sięgniemy do naszej młodości, do czasów naszego dzieciństwa i zadamy sobie pytanie jak była nasza pierwsza modlitwa to od razu na myśl nasunie się nam modlitwa do anioła stróża. Aniele Boży stróżu mój… . Tak to była modlitwa naszej młodość, a czy jest ona obecna także teraz w naszym życiu? Czy pamiętamy o tym, że mamy przy sobie zawsze naszego obrońcę – anioła posłanego nam przez Boga? Być może ta dziecinna modlitwa już jest przez nas zapomniana, a nasz anioł stróż gdzieś odpoczywa nie wzywany do codziennej pomocy.
Jezus rozmawia z Ojcem, a posłaniec niebieski – anioł pociesza go w trwodze konania. Po krótkiej chwili wstał i udał się do tych trzech wybranych, tych najbliższych sercu. Przyszedł na miejsce i znów się zasmucił, gdyż ci wybrani zamiast modlić się zmęczeni po posiłku położyli się pod drzewami i zasnęli. Wówczas Nauczyciel zwrócił się do Szymona Piotra: Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe. Jednej godziny nie wytrzymaliście na modlitwie!
Jak jest z naszą modlitwą? Ile czasu na nią przeznaczam? A może uciekam od modlitwy stwierdzając, że nie mam na nią czasu? Jednej chwili nie mogliście czuwać ze mną? To stwierdzenie kierowane jest także do nas! Myślę, że dobrą okazją do wypełnienia słów skierowanych przez Jezusa do apostołów była by dla każdego z nas krucjata Eucharystyczna. Raz w tygodniu, jedną godzinę adorować Chrystusa obecnego w Najświętszym sakramencie! Raz w tygodniu czuwać z Nim. By kiedy już dokończymy żywota ludzkiego i staniemy przed Sprawiedliwym Sędziom byśmy przypadkiem nie usłyszeli tego co apostołowie w ogrodzie oliwnym: jednej godziny nie mogłeś czuwać ze Mną?
Jezus zasmucony brakiem wytrwałości swoich umiłowanych uczniów wrócił znów na górę by się modlić! Dalej rozmawiał z Ojcem o tym co ma się wydarzyć. W tym samym czasie na Jezusa przychodziły różne myśli świadczące o tym że jest także człowiekiem. W momencie trwogi, bólu, cierpienia przyszedł także zły duch podsuwający myśl o ucieczce, o rezygnacji, bezsensie tego co ma się stać. Jezus jednak oparł się namowom złego i dalej prosił Ojca o siły do stawienia czoła temu co się ma dokonać. Po chwili modlitwy wrócił do uczniów i znów zastał ich śpiących, gdyż oczy ich były snem zmorzone, i nie wiedzieli, co Mu odpowiedzieć.
Nauczyciel odwrócił się i poszedł na górę by dalej modlić się. Po dłuższej chwili śpiący uczniowie: Piotr Jakub i Jan usłyszeli krzyki oraz głośne kroki ludzi zbliżających się do ogrodu. Wstali by zobaczyć kto nadchodzi. W tej samej chwili i Jezus wrócił do nich od modlitwy. Zalęknieni uczniowie zauważyli na czele pochodu idącego z mieczami i kijami jednego z dwunastu. Zobaczyli Judasza Iskariotę, a Jezus rzekł do nich: przyszła godzina, oto Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Chodźmy, oto zbliża się mój zdrajca…