W dniu dzisiejszym rozpoczynamy nabożeństwa Gorzkich żali. Odprawiając je, przez kolejne niedziele będziemy towarzyszyć Jezusowi w tych jakże trudnych chwilach misterium naszego zbawienia.

Rozpoczynając nasze rozważania chciałbym zaprosić Was, byśmy dziś wraz z Jezusem i Jego uczniami udali się do Wieczernika.

Jak dowiadujemy się z Ewangelii świętego Łukasza, Jezus wiedząc o zbliżających się świętach wysyła dwu uczniów: Piotra i Jana do miasta – do Jerozolimy z poleceniem by tam przygotowano Paschę do spożycia. Wybrani uczniowie nie byli przypadkowymi osobami. Oto Piotr ten, który stanie się później głową Kościoła, pierwszym papieżem, a wraz z nim Jan – umiłowany uczeń Chrystusa. On mają iść przygotować wieczerzę Paschalną. Jezus działa jakby wszystko  miał zaplanowane. Wie kogo posłać, wie dokąd posłać – do człowieka niosącego dzban wody. Gdy apostołowie zachodzą do miasta znajdują wszystko tak jak im Jezus polecił. Uczniowie przygotowują Paschę, a Jezus cały czas wolnym krokiem idzie do Jerozolimy – mając w świadomości to, że idzie na pewną śmierć, śmierć z której ma wytrysnąć życie.

Znamiennym elementem jest wspomnienie, iż uczta, którą ma spożyć będzie ucztą paschalną. Pascha dla żydów była największym świętem obchodzonym corocznie. Najwyższym stopniem świętowania było spożywanie(obchodzenie) jej w miejscu świętym tzn. na Syjonie – w Jeruzalem. Żydzi żyli od paschy do paschy. Coroczne świętowanie kończyło się stwierdzeniem: za rok w niebieskiej Jerozolimie. Przepełniała ich bowiem nadzieja na to że wkrótce przyjdzie zapowiedziany przez proroków mesjasz, który wybawi ich spod władzy rzymian, stworzy nowe państwo i sprawi że naród wybrany będzie żył w dostatku i bezpieczeństwie.

Jezus przychodzi do wieczernika.  Często używamy tego słowa ale niejednokrotnie nie wiemy co ono oznacza. Zatrzymajmy się na chwilę nad jego etymologią. W tłumaczeniu to po prostu – sala na górze w której spożywano wieczerzę. Od tej wieczerzy wzięła się nazwa wieczernik.

Jezus zasiada na przygotowanym wcześniej miejscu i rozpoczyna wieczerzę. Dla apostołów była to kolejna pascha przeżywana wraz ze swoim Mistrzem. Kolejny posiłek spożywany wraz z towarzyszami.  Jednak był on inny od dotychczasowych. Był on wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju.

Chrystus rozpoczyna świętowanie Paschy: bierze kielich i odmawia nad nim błogosławieństwo: „bierzcie i pijcie z niego wszyscy to jest bowiem kielich krwi mojej, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów!” Słowa błogosławieństwa kielicha nie są nam obce słyszymy je podczas każdej Mszy świętej. Może nawet i trochę nam spowszedniały, przecież kapłan zawsze mówi to samo. Zobaczmy jednak, że Jezus do zgromadzonych uczniów mówi o sobie „ to jest krew moja.” Ciekaw jestem co działo się w ich sercach? Czy nie zaczęły bić mocniej, czy w ich głowach nie zaczęły pojawiać się pytania ot choćby jak to On może nam dać do picia swoją krew? Jak to możliwe?

Następnie wziął chleb przaśny i czynił podobnie jak przy kielichu – odmówił błogosławieństwo, łamał i dał im do spożycia. Podobnie tutaj. Jezus daje swym uczniom swoje Ciało. Kolejny raz w czasie tej jednej wieczerzy Jezus zaskakuje swoich towarzyszy. Odkrywa przed nimi swe oblicze jakiego oni jeszcze w nim nie dostrzegli.

To nie jest zwykła wieczerza. To nie jest wieczerza taka jak zwykle. To zupełnie coś nowego.

Wszyscy spożywają Ciało Jezusa, piją Jego Krew, ale żaden z nich nie wyraża na głos swoich wątpliwości, nikt nie zaprzecza temu, czego Mistrz dokonuje. Jezus jest dla nich takim autorytetem że nie protestują. Wieżą że ma rację, nie muszą sprawdzać, przyjmują to, co mówi Jezus za jedyną i niepodważalną prawdę.

Drogi Bracie, droga Siostro, a jak to jest w naszym życiu? Czy zawsze przystępuję do Eucharystii do tej wieczerzy z przekonaniem że jest w niej obecny prawdziwy Jezus? Czy może pojawiają się wątpliwości, pytania, czasem może jakiś nieuzasadniony niczym lęk? Czy przystępuję regularnie do stołu Pańskiego? A może uciekam od Chrystusa obecnego w swoim Ciele i Krwi? Moi kochani nie wiem czy zdajecie sobie sprawę że będąc parafianami parafii p.w. Najświętszej Eucharystii macie szczególną łaskę, łaskę przyjmowania codziennie Chrystusa pod dwiema postaciami. Nie we wszystkich parafiach jest to możliwe. Jest to niewątpliwie wielki dar  – lecz czy ja z niego korzystam. A może jest to dar dla kogoś innego a nie dla mnie? Kochani Bracia i Siostry jak traktujesz Najświętszą Eucharystię? Czy jako dar, darmowy dar Boga dla mnie, czy może jako obowiązek – spełniany czy też nie? Czym dla mnie jest Eucharystia?

Jezus siedzi z uczniami przy stole i spożywa posiłek. Spożyli już chleb przaśny przypominający niewyrośnięty podpłomyk symbolizujący pośpiech, który towarzyszył Izraelowi wychodzącemu z Egiptu. Spożyli już wino, które było słodkie i wyrażało ów miód ziemi obiecanej, do której Izraelici szli. Teraz, podczas każdej paschy nadchodził czas na opowiadanie o tym jak to było gdy Izrael wychodził z Egiptu. Teraz najstarszy przy stole miał opowiedzieć tak zwaną haggadę. Podczas tej wieczerzy tego nie ma. Ta pascha ma zupełnie inny charakter. Jezus zaczyna opowiadać ale nie o tym co stało się z przodkami ale o tym co stanie się za chwilę. Nie wspomina o przejściu z niewoli do wolności Starego Przymierza, ale zaczyna opowiadać o przejściu, o passze ze śmierci do życia. Jezus mówi o zdradzie, która ma się dokonać. Nie wskazuje jej wykonawcy, ale tylko sugeruje gdyż wie co się stanie. Mówi dalej do jednego z uczniów: co masz czynić – czyń prędko! Ach ta kasa, te srebrniki. Były obecne kiedyś, i dziś są obecne. Jakie miejsce zajmują one w moim życiu? Czy są na samym szczycie? Czy jestem w stanie poświęcić dla nich, dla tych kilku monet wszystko? Czy panuję nad pragnieniem, które niewątpliwie dotyczy nas wszystkich, pragnieniem bogactwa? Czy ulegam srebrnikom, które tak pięknie mienią się złoty kolorem w promieniach słońca? Dziś pojawia się konkretne pytanie także do mnie: jaki jest mój stosunek do pieniądza. Czy ja je trzymam w moim portfelu, czy raczej one mnie trzymają w więzach niewoli? Niewątpliwie te srebrniki trzymały Judasza i doprowadziły go do zdrady, gdyż tak były dla niego ważne. Pieniądz stał się ważniejszy od przyjaciela, stał się nawet przyjacielem ważniejszym od Boga, bo pieniądz stał się Bogiem. Do czego doprowadziła Judasza taka hierarchia wartości? Na to pytanie odpowiedzmy sobie sami. Jego rozpacz była tak wielka, że… .

Kiedy Judasz opuścił już gromadzenie wieczernika – bo jak mówi ewangelista diabeł nakłonił już serce Judasza, Jezus dalej wieczerza wraz z uczniami. Nagle wstaje od stołu, wśród zebranych następuje poruszenie. Pojawiają się pytania: co się teraz będzie działo? W oczach uczniów pojawia się przerażenie co teraz? Jezus udał się do pomieszczenia obok wziął miednicę, dzbanek z wodą i przepasał się prześcieradłem i wrócił do zebranych. Możemy się tylko domyślać jak zareagowali na ten widok uczniowie, biesiadnicy paschalni. Kolejne pytania co teraz? Co Rabbi robi? Po co to? W jakim celu? Nikt nie ma jednak odwagi zapytać. Wszyscy milczą. A Jezus klęka przed każdym z uczniów i obmywa im nogi i białym prześcieradłem je wyciera. Należy w tym miejscu powiedzieć iż zwyczaj ten był obecny w Izraelu ale przynależał on do niewolników, sług, a jeśli takich nie było to czynił to najmłodszy w domu. Było to zajęcie bardzo upokarzające i niskie.

Kiedy Jezus dochodzi do Piotra ten żywo reaguje, protestuje przeciw temu co czyni Mistrz Nie, nigdy nie będziesz mi nóg umywał! Jezus tylko delikatnie zwraca mu uwagę: jeśli Cię nie umyję nie będziesz miał udziału ze mną! A dalej mówi nie wszyscy jesteście czyści. Jezus ujawnia się jako sługa. Bóg stał się człowiekiem przychodząc na świat w betlejemskiej stajence, a teraz staje się sługą swego strwożenia. Czy to nie paradoks? Bóg służy człowiekowi.  Drogi bracie i siostro jak wygląda Twoja służba? Czy pomagam ludziom potrzebującym pomocy? Jak ksiądz taki mądry to niech powie jak? Przecież to nie jest takie trudne. Jesteś dziadkiem, babciom odwiedź swoich wnuków, może twoje dzieci będą potrzebować twojej pomocy przy swoich dzieciach? Może trzeba by zajrzeć do sąsiada, sąsiadki, która nie ma rodziny, lub nikt jej nie odwiedza – zrobić jej zakupy, posprzątać. To jest służba, czasem wymagająca od nas wyrzeczenia czy może czasami upokorzenia, umniejszenia siebie, stania się sługą. Możesz w duszy powiedzieć sobie – to nie dla mnie, mnie nie wypada, niech inni. Wówczas przypatrz się Jezusowi, który nie czekał na innych i chociaż był Bogiem, uniżył się i służył swoim uczniom jako ich niewolnik. Taka postawa Zbawiciela stawia przed nami wielkie wyzwania, na które musimy odpowiedzieć zgodnie z tym, co wskazuje nam nasze sumienie…

Jezus umył nogi uczniom, odłożył miednicę pełną wody, zdjął z siebie mokre prześcieradło i wrócił do stołu. Wszyscy rozmawiają ze sobą. Jezus także podejmuje różne tematy. To normalne przy stole.

W pewnym momencie nastała wielka cisza. Nagle Jezus zabrał głos. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam – wszyscy zwątpicie we mnie. I znów wielki szum. Znów pytania: kto zwątpi? Kto to będzie? Piotr ten wybrany nie wytrzymał i zaczął Jezusa zapewniać – choćby wszyscy ale ja… nigdy! Na co Jezus odpowiedział mu nie zwątpisz we mnie, nie wyprzesz się mnie? Zobaczysz! Jeszcze tej nocy, tej nocy nim kur zapieje ty się mnie zaprzesz! Piotr nie może w to uwierzyć, nie zgadza się z tym co mówi Jezus. A jak się skończyło to zapewnianie Piotra? Na dziedzińcu pałacu Arcykapłana – 3 razy się go wyparł.

Drogi Bracie, droga siostro czy Ty zawsze się przyznajesz do tego że należysz do Jezusa? Czy może tylko zapewniasz Go o tym swoimi słowami? Czy jadąc autobusem i przejeżdżając obok Kościoła zdejmuję czapkę, czy kreślę na sobie znak krzyża? Przecież to jest właśnie przyznanie do Jezusa. Czy gdy przychodzi adwent, wielki post, a nawet najzwyklejszy piątek roku idę na zabawę czy pozostaję w domu. To jest przyznanie się do Jezusa. Pokazanie innym ludziom, że tak czynię, a nie inaczej bo dla mnie Jezus jest Kimś ważnym. Czy przyznaję się do Jezusa? Czy może dobry, mocny jestem tylko w słowach, a nie w czynach?

Jezus powiedział Piotrowi, że go zdradzi, że się Go wyprze. To musiało być dla Piotra wielkim policzkiem, że pomimo zapewnień Rabbi mu nie wierzy. A czy Mistrz zawsze może zaufać naszym słowom?

Wieczerza trwała dalej, dalej spożywano potrawy przypisane na posiłek paschalny, dalej trwały rozmowy przy stole, ale było jakoś inaczej. Ten posiłek był wyjątkowy, był inny niż zwykła coroczna pascha. Nadszedł moment zakończenia wieczerzy. Odmówiono modlitwy po posiłku. Jedni Apostołowie chcieli posprzątać, a inni od razu udać się na spoczynek. A tu ku zaskoczeniu wszystkich Jezus mówi – chodźmy jeszcze do ogrodu się pomodlić – pascha dopiero się zaczyna… .

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here