O tym jak smaczne mogą być zwyczajne – nie zwyczajne naleśniki, wie każdy, kto choć raz był w naleśnikarnii. W moim mieście jest kilka takich miejsc, ale – co tu dużo mówić pewna sieciówka ma najlepsze naleśniki i największy wybór.

Ostatnio – a dokładnie w ostatnie stycznia wybrałem się tam wraz z moim kolegą – tym razem nie księdzem – by nie było, że obracam się tylko w towarzystwie duchownych. Zamówiliśmy sobie po naleśniku i choć i on i ja wybraliśmy całkowicie w ciemno – nie jedząc ich wcześniej – wybór ten był jak najbardziej odpowiedni. Ja wziąłem naleśnika z kurczakiem podsmażanym z Pesto bazylikowym, rucolą oraz serem pleśniowym, a do tego sos serowy i… przepyszne piwo z malinami na ciepło. Pycha… to jedno słowo które opisuje cała ucztę i dla oczu i dla żołądka.

Tak to jest bardzo dobry pomysł na dobrze spędzony czas – spotkać się z przyjacielem, pogadać o rzeczach ważnych i głupich – zarazem – zjeść pyszną kolację – w tłocznym ale zadbanym lokalu. Czy można chcieć czegoś więcej? Po takim resecie można wracać do codzienności.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here