Doświadczenie kapłańskiej przyjaźni i odwiedziny w świątecznej pomocy.

0
14

W niedziele od rana niezbyt dobrze się czułem. Coś gardło mnie bolało, zimno mi było, tak jakby jakaś choroba mnie brała. Wykonałem jednak swoje obowiązki związane z posługą kapłańską przy ołtarzu i w konfesjonale a po ich zakończeniu Ks. Proboszcz poinformował, że jedziemy na obiad do jednej z rodzin parafii. Nie za bardzo chciałem, gdyż już kiepsko się czułem, ale mój sąsiad z dołu, Kolega Kapłan powiedział: ja zadzwonię i załatwię lekarza. Tak tez się stało po obiedzie sam zaprowadził mnie do swojej znajomej lekarki, która osłuchała i przepisała leki w tym antybiotyk. Po wizycie wróciliśmy pieszo razem do domu – na plebanie. To jest GOŚĆ! Mógłby zupełnie nie przejmować się „młodym szczylem” , a On sam zaproponował pomoc, wskazał drogę i sam ze mną poszedł.  Pan Bóg ma pomysły i nigdy nie zostawi człowieka samym.

Z uwagi na to, że z każda godziną było już tylko gorzej w późny wieczór niedzielny postanowiłem pojechać jeszcze o lekarza na świąteczną pomoc i przy okazji wziąć zwolnieni lekarskie. Tak tez się stało wylądowałem w szpitalu miejskim gdzie znajduje się gabinet pomocy świątecznej i … zwolnienie do końca tygodnia.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here