W tym roku po raz kolejny wraz z moimi współbraćmi wybrałem się na szlak pielgrzymi by podziękować Matce Bożej Jasnogórskiej za łaskę Sakramentu Święceń i za wszystkie łaski jakie otrzymałem w minionym roku. Czas pielgrzymowania to rzeczywiście rekolekcje w drodze. Idąc przez miasteczka, pola, lasy wioski daje się świadectwo przynależności do Jezusa i do Jego Kościoła. W tym roku po raz pierwszy ten czas był dla mnie jeszcze bardziej intensywnie spędzony. Idąc na końcu grupy po raz pierwszy w życiu mogłem spowiadać i rozmawiać z Tymi, którzy tej rozmowy potrzebowali. 21 – 24 sierpnia to czas także wielkiej walki ze sobą i swoją słabością. Kiedy na nogach pojawiają bąble, a w głowie pomysł by kolejny odcinek przejechać to nagle włącza chęć walki z sobą samym – „…dam radę, nie poddam się, tyle razy doszedłem i tym razem dojdę…”
przed szczytem jasnogórskiem
Długo oczekiwany moment wreszcie nastał… . Upragniona Częstochowa, klasztor Jasnogórski, Maryja Matka. W tym miejscu można przytoczyć słowa jednej piosenki Seweryna Krajewskiego: „Czekasz na tę jedną chwilę, serce jak szalone bije. Zrozumiałem po co żyję Ej, za krótko trwa godzina, niech się chwila ta zatrzyma. Moim szczęściem chcę nakarmić, calutki świat zdziwiony tak.” Tak dokładnie ta jedna chwila, chwila przed szczytem jasnogórskim kiedy to oddaje się Maryi hołd i intencje z jakimi się szło do Jej tronu, a następnie spojrzenie w oczy Matki. Na tę chwilę się czeka.
Po raz pierwszy podczas tej pielgrzymki celebrowałem Eucharystie na szczycie oraz w kaplicy cudownego Obrazu.
podczas Euchaystii na szczycie – suma pontyfikalna
Pielgrzymka to wspaniałe doświadczanie. Kto jeszcze nie pielgrzymował niech spróbuje bo warto!