Po raz pierwszy w mojej diecezji – w pierwszy weekend wakacji – odbyły się rekolekcje dla rodziców po samobójczej stracie swoich dzieci. To wyjątkowe spotkanie skierowane do rodziców, którzy są w żałobie, ale którzy jednocześnie chcą spotkać się z innymi rodzicami, którzy podobnie jak oni doświadczyli straty, osamotnienia, bólu i cierpienia.
Zaproszony na te rekolekcje przez organizatora – pojechałem, aby uczestniczyć we Mszy świętej, ale i poinformować innych, że takie spotkania się odbywają, że ci rodzice nie są pozostawieni sami sobie, ale że wspólnota Kościoła o nich pamięta.
Maiłem okazję porozmawiać z księdzem prowadzącym, który był inicjatorem spotkania, oraz uczestniczyć w Eucharystii, podczas której – niezwykle wzruszającym momentem była procesja z darami, w czasie której rodzice przynosili do ołtarza zapalone świece i ustawiali je przy zdjęciach swoich zmarłych dzieci.
Polskie przysłowie powie – czas leczy rany! To jednak nie jest tak do końca. Owszem czas pozwala oswoić się z trudną sytuacją, pozwala przepracować to, co się wydarzyło, niemniej strata, ból, cierpienie, a czasem poczucie winy pracuje, i trwa w człowieku długo, a nawet bardzo długo.
Czy takie spotkania są potrzebne? Uważam, że niezwykle potrzebne, bowiem pokazują one, że w Kościele jest przestrzeń dla wszystkich. Dla zdrowych i chorych, dla dzieci, dorosłych i starców, dla radosnych i smutnych, dla tych, którzy cieszą się narodzin, ale i dla tych, którzy cierpią po stracie. Każdy w Kościele ma swoje miejsce, każdy w Kościele się odnajdzie. Każdy w Kościele powinien czuć się u siebie.