Jestem na poczcie i stojąc przy okienku, nadając list priorytetem dzwoni do mnie telefon. Widzę kto, ale ni mam jak odebrać, myślę, oddzwonię za chwilę. Po wyjściu z poczty oddzwaniam. W słuchawce słyszę dobrze mi znany dostojny i poważny głos mojego Szafarza moich święceń, który powiedział mi, że obejrzał właśnie nagranie z homilią, którą wygłosiłem podczas Mszy św. żałobnej zmarłego kapłana.
Nie ukrywam, że ten telefon bardzo mnie zaskoczył, a jeszcze bardziej zaskoczyły mnie słowa, które usłyszałem o mojego księdza arcybiskupa seniora, który wyrażając zaskoczenie – że to właśnie ja (jak sam stwierdził młody ksiądz) mówi homilię pogrzebową duchownego, który odszedł w 58 roku kapłaństwa. Ten dobór Ewangelii, ten refren, który powtarzał się w czasie całej homilii, sposób mówienia i to twoje świadectwo! To był jak mówią – majstersztyk. – zaniemówiłem.
Przyznam, że pisze o tym z wielka radością i chwalę się tym tutaj, bo dostać taką pochwałę od własnego księdza arcybiskupa – Szafarza moich święceń kapłańskich to nie tylko radość, ale i zaszczyt.