Dobrze jest „wyrwać się” ze swojej codzienności i pojechać gdzieś „w świat”, by zobaczyć coś nowego, poznać nowych ludzi, a przy okazji zrobić masę zdjęć i nagrać jakiś filmik. Tak było w minionym czasie, kiedy wyrwałem się z mojego kołowrotka codzienności i pojechałem na wycieczkę do Wrocławia i Trzebnicy.
Trzebnica, to miasteczko w którym króluje – w całej rozpiętości tego stwierdzenia – św. Jadwiga Śląska, której sanktuarium góruje nad całym miasteczkiem. To właśnie był pierwszy przystanek mojej jednodniowej wycieczki.
Przepiękne stare sanktuarium – bazylika mniejsza – w której można odnaleźć trzy style – romański, gotycki i barokowy. W tej przepięknej świątyni w bocznym ołtarzu – części gotyckiej – znajduje się wysoki sarkofag wykonany z marmuru z baldachimem pod którym spoczywa figura św. Jadwigi wykonana z białego alabastru. Natomiast w barokowym ołtarzu widać obraz patronki Śląska oraz ambonę polską, z której głoszone były kazania właśnie w języku polskim – w odróżnieniu od ambony w głównej nawie, gdzie z dużo bardziej okazałej ambony głoszono Słowo Boże po niemiecku.
Wielość ołtarzy bocznych misternie wykonanych z drewna, stiuki oraz obrazy ze scenami życia św. Jadwigi Śląskiej tworzą całość czyniąc to miejsce wyjątkowym. Warto odwiedzając to miejsce zejść jeszcze pod ołtarz główny, gdzie znajduje romańska krypta – najstarsza część świątyni.
Będąc w sanktuarium zajrzałem również do klasztoru sąsiadującego z bazyliką w której dziś posługują siostry zakonne wykorzystując tylko część tego zabytkowego budynku, zaś w drugiej części toczy się życie kulturalne tego miasta i regionu. Zabytkowy klasztor zaskakuje swoją dostojnością, wytwornością i wystrojem. Trudno opisać doznania estetyczne, to po prostu trzeba zobaczyć.
Po wyjeździe z Trzebnicy był czas na wyprawę do położonego zaledwie kilka kilometrów dalej Wrocławia, który również zachwycił. Wrocławskie krasnale prowadziły od miejsca do kolejnego miejsca starego Wrocławia. Odwiedziłem Kościół garnizonowy z przepięknymi nowymi organami, gdyż stare wraz z pożarem kościoła zostały zniszczone. Zatrzymałem się na starówce zachwycając się pięknymi, kolorowymi kamieniczkami, nie przeszedłem obojętnie obok krasnala motocyklisty z którym zrobiłem sobie pamiątkowe foto, wszedłem do wirydarza oraz dotarłem na Ostrów Tumski, gdzie przechodząc przez most zakochanych z niezliczonymi kłódkami zapiętymi na moście dotarłem przed katedrę wrocławską.
Wrocław to bardzo piękne miasto, które zatrzymuje i zachwyca swoim urokiem i z pewnością warto tam wybrać się na dłużej, bo przez kilka godzin nie wiele można zobaczyć, a – jestem o tym przekonany – można zobaczyć tam na prawdę bardzo wiele.
Dobrze jest wyrwać się z kołowrotka codzienności i wyruszyć w drogę. Oczywiście nie jest łatwo się ruszyć, nie jest prosto zostawić wszystko – wiedząc ile jest jeszcze do zrobienia, ale jest przyjemnie od czasu do czasu zrobić coś dla siebie i dać sobie odrobinę radości z oderwania od codzienności, która jest piękna ale jest codzienna.