Zdumienie, zaskoczenie, radość i smutek

0
32

Tradycyjnie we wtorek o 10.15 wróciłem ze szkoły po katechezie i poszedłem do swojego biura, do swoich obowiązków. Po godzinie poszedłem odebrać swoje pity od pani księgowej i pojechałem z nimi do urzędu skarbowego. Stoję sobie w kolejce do okienka by oddać zeznanie podatkowe, gdy nagle zadzwonił telefon…

Po drugiej stronie słuchawki usłyszałem głos mojej koleżanki, doktor z hospicjum, który mówił otwartym tekstem: zaczęliśmy rodzić, dobrze by było, gdybyś przyjechał. Ale ja jestem w urzędzie skarbowym. Ok., to zbieraj się i przyjeżdżaj do szpitala.

Tak też się stało, niezłe zaskoczenie i szybkie działanie. Po chwili byłem już w domu. Założyłem sutannę i ruszyłem w stronę zaprzyjaźnionego szpitala. Maiłem w nim być dzisiaj ale około godz. 16.00, gdyż mój biskup miał tam dziś poświęcić obraz Matki Bożej Karmiącej. Jednak, jak się okazało, byłem tam już o 13:20.

O godz. 14:30 na świat przyszła maleńka dziewczynka. Podczas chrztu, który miałem radość celeborwać otrzymała imię Emilka. Maleństwo niestety miało poważne wady wewnętrzne, powodujące, że po 30 min. Maleństwo zmarło.

Najpierw była wielka radość wynikająca z długo oczekiwanego spotkania rodziców ze swoim dzieckiem, a następnie ból serca wynikający z tego, że trzeba było się pożegnać, bo czas rozstania nastał.

Towarzyszyłem rodzicom, jeszcze przez ten czas odchodzenia dzieciątka. Pomodliliśmy się i milczeliśmy razem. Tak, czasem w takiej chwili trzeba milczeć, bo słowa są zbyt małe, by cokolwiek mówić.

Naraz zrodził się pomysł, by gdy mój Arcybiskup przyjedzie do szpitala, może zechciałby odwiedzić i wesprzeć swoją obecnością rodziców opłakujących śmierć swego maleństwa. Mój ABP odpowiedział, bez zastanowienia. Gdy wszedł do Sali zobaczył matkę siedząca na łóżku i trzymająca na ręku martwe dziecko, a obok siedział mąż i ojciec opłakujący śmierć swego dziecka. Obraz jakże trudny i bolesny dla serca.

Mój Arcybiskup chwilę rozmawiał i milczał, po czym szefowa hospicjum zaproponowała by, jeśli zechce wziął na ręce maleństwo. Ksiądz Arcybiskup nie protestował. Wziął na ręce maleństwo, które było już w  Bożych rekach. Po chwili, gdy dziecko wracało na ręce mamy, kobieta powiedziała: teraz  moja córka idzie z rąk ojca, w ręce drugiego Ojca w niebie.

 

Wspólnie domówiliśmy modlitwę Ojcze nasz, a następnie ABP udzielił błogosławieństwa Bożego.

Piękne świadectwo wiary i miłości do Pana Boga. Mój Biskup powiedział, ze nie spodziewał się , że gdy przyjedzie do szpitala położniczego będzie światkiem takiego wyjątkowego i szczególnego spotkania. Nigdy, nie doświadczyłem czegoś podobnego – powiedział. Powiem wprost – mój Biskup – to jest GOŚĆ w każdym calu!  

Panu Bogu dziękuję za kolejne moje dziecko, które jest już po drugiej stronie, które jest moje i czeka, jak wierzę na mnie tam, gdzie kiedyś się spotkamy. Panie Boże dziękuję, prawdziwie umiesz zaskakiwać, zdumiewać!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here