1 listopada w uroczystość Wszystkich Świętych po rocznej przerwie po raz kolejny, bo po raz piaty w moim kapłaństwie mogłem uczestniczyć w procesji za zmarłych na cmentarzu. Wyjątkowość tej procesji polegała na tym, że odbywała się ona na najstarszej nekropolii mojego miasta. Drugim powodem jest to, że ów cmentarz podzielony został na trzy części: katolicką, prawosławną i protestancką – stąd można nazwać go jak najbardziej – nekropolią chrześcijańską i dalej ekumeniczną, mojego miasta.