Odszedł Człowiek spełniony – mąż, ojciec, dziadek i pradziadek. W 84. roku życia, w 61 roku małżeństwa Pan Bóg zabrał Go do siebie, by tam odpoczął i odebrał nagrodę za swoje życie.

O moim Dziadziusiu mógłbym pisać wiele, ale… słowa będą za małe i nie oddadzą tego Kim On był dla naszej rodziny i dla mnie. Dziś mogę napisać tylko słowo dziękuję. Dziękuję Panu Bogu za dar Dziadziusia, za Jego życie i codzienność.

W dniu śmierci Dziadziusia rozpocząłem Msze Święte Gregoriańskie za spokój Jego duszy oraz inne praktyki pobożnościowe prosząc o Jego zbawienie. Jednak najbardziej – co muszę przyznać – tak po ludzku bałem się pogrzebu – momentu pożegnania i samego pochówku. Codziennie modliłem się, by Pan Bóg dał siły mnie i moim bliskim. i… Pan Bóg dał siły, spokój serca i wytchnienie. Choć były łzy, to jednak wszystko Pan Bóg sam przygotował i pożegnanie, i Mszę świętą, i kapłanów (6), i pogodę i najbliższych i … wszystko co możliwe. Ta Msza pogrzebowa i pożegnanie było dopełnieniem Jego odejścia.

Choć serce płacze, to jednak Miłość – jest silniejsza niż śmierć. Wierzę, że spotkam się z moim Dziadziusiem już po drugiej stronie i tam na spokojnie będziemy się cieszyć obecnością Pana Boga i naszych bliskich.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here