Maleńki hospicyjny Kazio

0
42


W piątek na 11:00 wyznaczyłem sobie termin i godzinę na rejestrację mojego samochodu. Przygotowany na tę okoliczność o godz. 9:50 otrzymuję smsa, że w szpitalu jest nasza mam hospicyjna jest w szpitalu i właśnie zaczęła się akcja porodowa – przyjedź ksiądz.

Więc nie myśląc o rejestracji, wsiadłem w samochód i pognałem do szpitala, gdzie w naszej sali hospicyjnej, mama w obecności swego męża „cierpiała bóle rodzenia” – jak mówi pięknie o tym słowo Boże.

Po przeszło 1,5 godzinie na świat przyszedł maleńki chłopiec, którego od razu ochrzciliśmy nadając mu imię Kazimierz. Po modlitwie i błogosławieństwie, były łzy ze szczęścia narodzin maleństwa, ale także bólu związanego z odejściem, po kilku chwilach, maleństwa.

9 miesięcy ciąży- oczekiwania na spotkanie, godziny porodu- bólu związanego z przyjściem na świat ukochanego maleństwa, chwila radości i przytulenia i … moment – gdy płomień życia zgasł, bo maleństwo poszło na kolana Jezusa, który tuli już je do siebie.

Takie spotkania na chwilę, na moment, są wyjątkowe i niezapomniane. Może, na pewno nie zrozumiałe i trudne do przyjęcia, ale… w perspektywie wiary, dużo łatwiej patrzy się na kolejny dzień i w przyszłość, także tę wieczną.

Za dar posługi rodzicom i maleństwu, Panu Bogu niech będą dzięki!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here