W środę jak co tydzień pojechałem z rana do szkoły. W czasie zajęć z moimi uczniami otrzymałem telefon z mojego hospicjum z prośbą o przyjazd, gdyż jeden z podopiecznych właśnie odszedł.
Chłopiec, który zmarł rano był mi dobrze znany. Udzielałem mu sakramentu namaszczenia chorych w minione wakacje, dokładnie w lipcu. 1,5 letni chłopiec, chorujący na wodogłowie, niedotlenienie mózgu i inne urazy wewnętrzne, odchodził powoli, żegnając się z nami i przygotowując nasz, szczególnie najbliższych na ten moment, który właśnie nastąpił.
Kiedy przyjechałem do hospicjum jadąc ze szkoły, gdy wszedłem do pokoju zobaczyłem współczesną Pietę! Oto mam siedząca na łóżku szpitalnym z martwym dzieckiem na ręku. Obraz wyjątkowy, wzruszający i wewnętrznie poruszający. Dziecko, które śpi w ramionach kochającej mamy.
Takie momenty jak ten, z pewnością na długo zostaną w mojej pamięci. Trudno jest zrozumieć Boże plany, Boże zamiary. Trudno pojąć Bożą filozofię naszego życia. Nie trzeba pytać, choć pytania same przychodzą do głowy, trzeba uczyć się to przyjmować sercem.