W minionym tygodniu szefowa hospicjum, w którym posługuje jako duchowny zadzwoniła do mnie z prośba od rodziców maleństwa, które na dniach ma do nich przybyć z prośbą o pełny chrzest. Z radością odpowiedziałem na tę prośbę, choć nie ukrywam, że zrobiłem to pełen obaw o to co i jak to będzie wyglądało.
Prawdą jest, że w moim kapłańskim życiu mam już kilkadziesiąt swoich dzieci – bo ochrzczonych przeze mnie! Tyle tylko, że w świątyni, ostatnio jak pisałem udzieliłem chrztu z wody w szpitalu, teraz mam ochrzcić dziecko w hospicjum. Ale… jestem kapłanem i nie ma się co bać! Popytałem starszych ode mnie kapłanów, pokierowałem rodziców dziecka do kościoła parafialnego – do kancelarii by dopełnili formalności, a ja wg życzenia posłużę im świętym sakramentem.
Rad nie rad, trzeba było zabrać cały kościół ze sobą! Brzmi to trochę śmiesznie ale… zapakowałem się ze wszystkim: krzyż, świece, obrus, olej św., rytuał, woda chrzcielna + miseczka, komża, stuła (na wszelki wypadek zabrałem ze sobą białą szatkę i świece gdyby rodzice nie mieli, nie pomyśleli o tym- też tak może być, bo mają sytuację trudną – ciężko chore dzieciątko). Tak wiec, tak zapakowany udałem się na 11:00 do hospicjum by posługiwać!
Nigdy bym nie pomyślał, że w moim kapłańskim życiu, będę uczestnikiem takich posług, że będę tak działał! Pan Bóg zasługuje ale i do tej posługi przygotowuje! Pamiętam jak posługiwałem w pierwszej parafii moim chorym, wśród nich mojemu Marcinkowi, chłopcu choremu nieuleczalnie! http://sekretmnicha.bloog.pl/id,330367148,title,Pan-dal-Pan-zabral-niech-imie-Panskie-bedzie-blogoslawione,index.html
Pan Bóg do wszystkiego przygotowuje! Jak mój Bóg jest mądry!
przenośny zestaw chrzcielny
budynek hospicjum