W dzieciństwie gdy w uroczystość Wszystkich Świętych wraz z rodzicami udawałem się na cmentarze byłem oczarowany atmosferą tam panującą. Pięknie przyozdobione groby, palące się znicze, wielu ludzi stojących rozmawiających ale także modlących się przy grobach swoich bliskich. Jednym słowem cmentarz tętniący życiem.
Cmentarz jeszcze piękniej wyglądał gdy zapadał zmrok, kiedy palące znicze nadawały specjalnego, wyjątkowego klimatu. Ten obraz pozostał gdzieś w mojej pamięci i powracał wraz z każdą Uroczystością Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym.
Gdy zostałem skierowany jako kapłan na pierwszą parafię, w tej parafii znajduje się cmentarz parafialny stąd poprosiłem mojego Księdza Proboszcza o to by móc zorganizować procesję żałobną na anszym cmentarzu w dzień zaduszny (i nic w tym nadzwycajnego) ale w godzinach wieczornych, po Mszy świętej w parafii. Ksiądz Proboszcz przystał na tę prośbę i tak oto już po raz czwarty można było wziąć udział w Zaduszkowych Egzekwiach – procesji po cmentarzu – wieczorową porą.
Zainetresowanie tą procesją jest jak na naszą parafię całkiem niezłe, z roku na ok jest więcej parafian.
W czasie procesji modlimy się za zmarłych z naszych rodzin, śpiewamy a w dłoniach mamy zapalone znicze, które po procesji wierni stawiali na grobach swoich zmarłych.
Panie Boże za to, że dałeś pogodę i pozwoliłeś, że ta procesja odbyła się poraz kolejny – bądź uwielbiony.