Jechałem wczoraj ze szkoły autem zastępczym (bo mój stoi w warsztacie). Bardzo się cieszyłem gdyż udało mi się przejechać przez miasto bardzo szybko i bez większych problemów. W założeniach miałem, że jak wrócę ze szkoły to jeszcze od 16:30 kolęda. Dojechałem już bardzo blisko mojego miejsca zamieszkania a tu niespodzianka… guma – złapałem gumę. Niestety. Jak pech to pech. Myślę sobie zmienię, nie ma problemu – przecież potrafię. Ale tu kolejna niespodzianka. Otwieram bagażnik a tam jest koło zapasowe ale… flak L Jak pech to pech, a może po prostu dramat! W końcu ktoś po mnie przyjechał zajął się autem a ja opóźniony o ok. 50 min poszedłem na kolędę – która także była wyjątkowa. Dlaczego? A to już inna historia…