We wtorek 2 listopada wybrałem się do jednego z supermarketów mojego miasta. Minęło święto Wszystkich świętych z półek sklepowych zniknęły znicze, chryzantemy, wiązanki ze sztucznych kwiatów. To jakby rzecz normalna zakończył się „sezon i popyt” na te artykuły. Zdumiałem się jednak że zaledwie dzień po Wszystkich świętych ale jeszcze w dniu zadusznym – dniu pamięci zmarłych na półkach sklepowych pojawiły się artykuły świąteczne. Tak, dokładnie, artykuły dotyczące zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Jeśli dobrze liczę od 2 listopada do 24 grudnia jest 52 dni. Czy to normalne? Czy nie jest to swoistego rodzaju głupota by tak wcześnie „oswajać”, wprowadzać nas w atmosferę zbliżających się świąt.
Zdaję sobie sprawę że jest to zabieg czysto marketingowy i wielu firmom zależy na tym by sprzedać jak najwięcej towaru związanego ze świętami. Ale… No właśnie jest jedno ale… Czy to służy dobru duchowemu każdego z nas? W Kościele nie zakończyła się jeszcze oktawa Wszystkich Świętych, nie zaczął okres przygotowania do świąt zwany Adwentem a w sklepach już święta.
Nie dajmy się zwojować! Niech nie poniosą nas emocje związane z zakupami, z szalonymi przygotowaniami, a nawet z przedwczesnym świętowaniem Świąt do których jeszcze tyle czasu. Niech ten czas zbliżającego się Adwentu – oczekiwania stanie się dla nas czasem porządków wewnętrznych, przygotowania naszego serca. Byśmy nie zatracili tego co najbardziej cenne, tego co najważniejsze w tych świętach. By Chrystus nie został zepchnięty gdzieś na bok lub też niezauważony ze względu na wielość prezentów, przygotowań, zakupów. Nie dajmy się zwariować, ponieść emocjom, ludziom którzy bazując na naszym portfelu chcą na nas zarobić…