Podczas pobytu w Medjugorie jedno z popołudni spędziliśmy na wyjeździe do Mostaru – największego miasta Bośni i Hercegowiny – zwanego – ze względu na tygiel kulturowy i wyznaniowy – małą Jerozolimą. W mieście tym można znaleźć liczne minarety meczetów muzułmańskich, ale i wieże kościołów katolickich lub greckokatolickich. Miasto zostało mocno doświadczone w czasie wojny – ostrzelane i mocno zniszczone – dzięki determinacji swoich mieszkańców dźwigało się zgliszczy, rozwija się, i pomimo wielu trudności społeczno-politycznych stara się normalnie żyć.

Odwiedzając Mostar nie sposób przejść obojętnie obok – mostów, a szczególnie tego jednego (starego, kamiennego i zabytkowego) – choć dziś już nie zabytkowego – bo tamten z XIV wieku został w latach 80- tych wysadzony w powietrze ale mostu, który odbudowany jest na tamten wzór i z materiałów pochodzących – w części – z tamtego mostu. Należy zobaczyć i przejść się uliczkami zabytkowego, starego Mostaru ściśle zabudowanego z architekturą osmańską. Nie wolno przejść obojętnie obok meczetów muzułmańskich – do odwiedzin których zachęcają Muezini wzywający na modlitwę ale także…

Będąc w Mostarze nie oparłem się pokusie by spróbować i zjeść trochę słodkości, które są przysmakiem mieszkańców, a których to przysmaków nie spróbujemy w Polsce. Do tego zamówiłem kawę, ale taką parzoną po turecku – która jest całkowicie inna w smaku od tej, którą pijemy na co dzień, a i sposób parzenia jej jest zupełnie inny.

Mostar to oczywiście widoki i ciekawe zdjęcia, których kilkanaście zrobiłem i choć wyjazd był tylko kilkugodzinny, to dla tych kilku godzin i tych kilku fotografii ważne pojechać i zobaczyć coś nowego. Zachwycić się i wejść choć na chwilę w inną, niecodzienną atmosferę tego miasta.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here