W pamiętny dzień – 16 października 2021 – Internet obiegła wiadomość – nowatorskiego posunięcie Kościoła Ewangelickiego – synod pozwolił na ordynację kobiet na księży. Jak można było się dowiedzieć z nagrań, które pojawiły się w przestrzeni internetowej – nasz Kościół (luterański) dołączył do wielkiej rodziny Kościołów, w której ordynacja kobiet na księży jest czymś normalnym, a może wkrótce wśród portretów biskupów ewangelickich zawiśnie portret kobiety biskupa.
Ta informacja dostępna nie tylko w mediach wyznaniowych, ale i cywilnych, spotkała się licznymi komentarzami także wielu duchownych katolickich. Przyznam, że i ja sam nie mogłem zrozumieć jak Kościół, który ma na sztandarach Sola Scriptura – Samo Pismo – (odrzucając tym samym całą czcigodną Tradycję Kościoła) i powołując się na Słowo Boże mówi o ordynacji Kobiet na księży. Rozumiem dikonise – wszak w Dziejach Apostolskich mamy Diakonisę Febe, która pełniła swoją posługę wśród kobiet, ale o prezbiterkach i biskupkach w Słowie Bożym brak. A nawet gdybyśmy sięgnęli do tradycji Kościoła – to przez 20 wieków – nie znajdziemy o tym ani słowa.
Postanowiłem zapytać o to jednego z duchownych ewangelickich. Kiedyś miałem okazję częściej spotykać się i rozmawiać z duchownymi różnych wyznań, ale – o czym już pisałem tu wcześniej – ten czas już się skończył. Ta sytuacja jednak wymogła na mnie pytanie- jak to? Dlaczego? Przecież to nie możliwe!
W odpowiedzi usłyszałem, że istotnie literalnie w Biblii nic na ten temat niema, ale przecież – w Nowym Testamencie widzimy świadectwo dopiero kształtowania się Kościoła – nie mam w nim jeszcze żądnej uformowanej nauki o „urzędach kościelnych”. Dodatkowo, patrzymy się także na historyczno-kulturowy kontekst czasów biblijnych – patriarchat. Rozpoznajemy, że niektóre reguły zapisane w Biblii są elementem kulturowym i historycznym (np. nikt z nas się już nie poddaje obrzezaniu, choć jest to polecenie biblijne). Ale nawet jeśli to nie wystarcza, to można sięgnąć do Starego Testamentu i poczytać o: Deborze, która była sędzią, o prorokini Chuldzie, o Esterze albo Rut, które mają swoje własne księgi biblijne, a Rut dodatkowo na równi z innymi mężczyznami jest wymieniana przez ewangelistów w rodowodzie Jezusa. Co więcej, w Nowym Testamencie czytamy np. w 1 Kor 11,5 o kobietach, które prorokowały; w Łk 2,36-38 o prorokini Annie; w Dz 1,14 o kobietach, które były w wieczerniku (co więcej, Piotr w dzień zesłania Ducha przywołuje zapowiedź Joela o wylaniu Ducha na wszystkich, bez względu na płeć); w Mk 16,1-8 kobiety są pierwszymi apostołkami zmartwychwstania.
Odpowiadając stwierdziłem, że – Ale tylko Chrystus jest kapłanem na wzór Melchizedeka, jest najwyższym Kapłanem – czym innym jest kapłaństwo powszechne – na mocy Chrztu, a czym innym urzędowe. Apostołowie ustanawiają starszych – prezbiterów do Łamania Chleba. Co do kobiet – apostołek – owszem, ale one tylko – głosiły, ale nie Łamały Chleba po domach. Nie ma co się sprzeczać, tu idzie o rozumie kapłaństwa – jak mniemam. Diakonise w Piśmie Św. są prebiterek i biskupek brak.
Na tym wymiana zdań się nie skończyła, gdyż z tamtej strony został wystawiony argument papieża, którego też nie ma nominalnie w Piśmie świętym, a w Kościele Rzymskim jest – tu wytłumaczyłem, że jest to Biskup Rzymu – a Papież jest nazwą z tradycji. Ale pojawił się także argument – osobiście dla mnie to jest fakt, z którym zawsze mam problem… Skoro macie tyle świętych kobiet, skoro taką wagę przywiązujecie Marii (chyba tylko Mariawici mogą się z Wami równać), to dlaczego nie traktujecie ich tak samo jak mężczyzn? Dlaczego nie mierzycie ich tą samą miarą?- pytanie jak najbardziej zasadne ze strony protestanckiej.
Opowiadając napisałem – to oczywiste, bo Pan Jezus, którego każdy kapłan uosabia w czasie sprawowania Eucharystii był mężczyzną. Składając Eucharystyczną Ofiarę uobecnia Ofiarę Wieczernika i Krzyża będąc Alter Christus. Temat Ofiary i składającego Ofiarę przez ks. M. Lutra został usunięty z teologii ewangelickiej, ale u nas tak to jest postrzegane. Skoro więc ja w imieniu Jezusa, jak On – to tylko kapłaństwo mężczyzn!
W odpowiedzi na to, co napisałem przeczytałem – i tutaj jest jedno ze źródeł naszego niezrozumienia. My inaczej rozumiemy kapłaństwo. My nigdy nie moglibyśmy użyć takiego sformułowania.
Jak więc zrozumieć to, co zrobili luteranie? Trzeba nam odejść od myślenia i nakładania na to co słyszymy kalki katolickiej. Ksiądz w rozumieniu katolickim nie równa się księdzu w rozumieniu luterańskim. Ksiądz katolicki – to mężczyzna, który otrzymuje święcenia w rozumieniu sakramentu ustanowionego przez Chrystusa, którego w swoim kapłaństwie naśladuje i uobecnia podczas sprawowania Najświętszej Ofiary Eucharystycznej przywołując na pamięć wydarzenie Wieczernika i Kalwarii. Ksiądz luterański – to urząd, do którego zostaje się dopuszczonym po zdaniu drugiego egzaminu kościelnego, zostaje w niego wprowadzony poprzez modlitwę biskupa i nałożenie rąk, jest kapłanem na mocy kapłaństwa powszechnego, a będąc księdzem – wyżej w hierarchii (choć u protestantów nie ma hierarchii) – może pełnić funkcje np. proboszcza, czyli samodzielnego duchownego – gospodarza parafii. No i najważniejsza różnica – ksiądz katolicki pozostaje księdzem na mocy sakramentu – na wieki (nawet nie do śmierci, a na wieki), a ksiądz luterański (może odjeść z urzędu, lub przekwalifikować się) – będzie to po prostu zmiana pracy z jednej na drugą!
Podsumowując – jak po katolicku zrozumieć ordynację kobiet na księży? Jak na dopuszczenie kobiet do pełnienia pewnego urzędu w Kościele, który pozwala na samodzielną działalność parafialną. Zatem nie mówimy tu o święcenia kobiet na kapłanów czy biskupów – gdyż to nie święcenia, a wprowadzenie w urząd. Mówimy o urzędzie, o którego uprawnienia mogą się ubiegać kobiety.
Czy takie działanie kościoła ewangelickiego jest przeszkodą na drodze do ekumenizmu? Wg mnie, jeśli nie nałożymy katolickiej kalki na myślenie ewangelickie, ale wejdziemy w teologię ewangelicką, w której nie ma kapłaństwa urzędowego- a w konsekwencji nie ma składania Ofiary Eucharystycznej, a jest tylko urząd duchownego i pamiątka Wieczerzy Pańskiej (przypomnienie tego, co było w Wieczerniku, a nie uobecnienie) to wg mnie nie ma problemu. Jeśli jednak nie nakładając kalki katolickiej strona protestancka będzie chciała równać urząd duchownego z (katolickim) kapłaństwem urzędowym – to będzie to olbrzymi zgrzyt i wydłużona droga ekumenizmu.