W niedzielę ok. godz. 17:00 zadzwonił do mnie telefon, w słuchawce usłyszałem prośbę o posługę Sakramentem Namaszczenia Chorych dla jednego z moich parafian. Pojechałem. Istotnie osoba do której zostałem wezwany powoli odchodziła do wieczności. Po udzieleniu Sakramentu Świętego powołując się na słowa Pana Jezusa skierowanymi do św. Faustyny i zapisane w Dzienniczku 811: Każdą duszę, która odmawiać będzie tę koronkę, bronię w godzinie śmierci jako swej chwały. (…) Kiedy przy konającym inni odmawiają tę koronkę, uśmierza się gniew Boży, a miłosierdzie niezgłębione ogarnia duszę. Na zakończenie wspólnej modlitwy udzieliłem błogosławieństwa i wróciłem do parafii by celebrować Mszę św. wieczorną. Następnego dnia w poniedziałek rano otrzymałem telefon, że ów mężczyzna zmarł.
To doświadczenie kapłańskie 1. mojej kapłańskiej dyspozycyjności, 2.towarzyszenia osobie umierającej i jej rodzinie, 3. modlitwa i udzielanie Sakramentów świętych. Choć patrząc czysto po ludzku to za wiele człowiek nie jest w stanie pomóc ale może właśnie takie bycie obok jest potrzebne. Za to doświadczenie niech Pan Jezus będzie uwielbiony.