Pan daje życie i śmierć (1.Sm.2.6)

0
45

W księdze Samuela przeczytamy: Pan daje życie i śmierć (1.Sm.2.6). To jedno zdanie pokazuje nam, że Pan Bóg, Stwórca świata jest dawcą naszego życia i naszej śmierci. Życie nie jest wcale naszą własnością, jakby się nam wydawało. Choć współczesny świat, mówi zupełnie coś innego, krzycząc: możesz wszystko, życie jest w twoich rękach, sam decyduj! Tak woła świat i jego prorocy, a rzeczywistość jest zupełnie inna.

 

W środowy wieczór, dostałem sms-a od mojej pni doktor z hospicjum, że moje maleństwo, które dzień wcześniej ochrzciłem, Pan Bóg zabrał do siebie.  Takie wiadomości powalają na ziemię. Człowiek staje bezradny wobec tajemnicy śmierci, wobec Bożego planu, nie zawsze zrozumiałego dla człowieka.

 

Postanowiłem zadzwonić do rodziców, a następnie pojechać do szpitala. Jechałem trochę z duszą na ramieniu, myśląc, co ja im powiem, jak będę z nimi rozmawiał? No nic, pomyślałem, jeśli nawet nic nie powiem, to oni się wykrzyczą, wypłaczą, wyrzucą z siebie to co w nich siedzi, a ja będę obok, będę przy nich! Tak też się stało.

 

Pojechał i zobaczyłem rodziców, razem siedzących w jednym pokoju szpitalnym. Rozpoczęła się rozmowa, w której, ku mojemu zdziwieniu, nie było łez, ani krzyku. To niesamowite, jak Pan Bóg przeprowadza człowieka, jak On przygotowuje do danego wydarzenia. Jak Pan Bóg, jest niesamowity!

 

W rozmowie z rodzicami usłyszałem ich historię buntu wobec Pana Boga, gdy dowiedzieli się o chorobie swojej córki, podczas badań prenatalnych. Mówili o swoich wątpliwościach, co zrobić dalej, ale także o zwycięstwie – (powiedziała mama) Każde życie zmierza do śmierci, ale każdy ma prawo się urodzić! Już wtedy wiedziałam, że je urodzę, A ja poszedłem za decyzją mojej żony! (dodał tata). Pogodziliśmy się z tym, tak jak Pan Bóg chciał! Serce boli ale jakoś tak… Pan Bóg daje siłę! To niesamowite!

 

W pewnej chwili, tata maleństwa, powiedział takie słowa, które powaliły mnie na kolana. Wie ksiądz, my postanowiliśmy, że nasza chora córka przyjdzie na świat. Wielu nie rozumiało tej decyzji, wielu doradzało nam terminację ciąży (usunięcie, aborcję), ale my ich nie słuchaliśmy. Przyjęliśmy to, co Pan Bóg nam dał. Dla wielu (po sms-ach, które dostaliśmy)jesteśmy nie tylko konsekwentni w decyzji i wytrwali, ale i w pewnym sensie bohaterami (choć tak się nie czuję – dodał tata). Jesteśmy dla nich świadectwem miłości do dziecka i do Pana Boga. Dla nas cud się nie wydarzył, ale może przez nasze zdarzenie, ten cud gdzieś, się wydarzy. Bo ktoś patrząc na nas, także przyjmie swoje dziecko, zechce by przyszło na świat, by się urodziło. Kiedyś, gdzieś nasz cud się stanie!

 

Rozmawialiśmy o pożegnaniu ich córki, o pogrzebie, o tym jak go przygotować- co i jak. Rozmawialiśmy także o Panu Bogu i jego miłości, która czasem jest bardzo trudna do przyjęcia przez nas.

 

Spotkanie było wyjątkowe i choć odbyło się jakieś 1,5 godziny po śmierci maleństwa, promieniował od nich taki Boży pokój, wewnętrzne pogodzenie się. Nie pojawiły się łzy, a ku mojemu zdziwieniu, w pewnych chwilach uśmiech.

 

Pan Bóg, który jest dawcą naszego życia i śmierci, On nas do wszystkiego przygotowuje, On daje nam siłę, On nas uzdalnia do przyjęcia Jego planu wobec nas! Jak niesamowity jest mój, nasz Bóg!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here