W tym roku – w ostatnim dniu drogi na Jasną Górę do ponad 2200 pątników zmierzających w jedną – właściwą stronę – dołączyło jeszcze 5 pątników – rodzice z trojgiem dzieci. Dwoje z nich najmłodszych pielgrzymowało w trójkołowcu – pchanym przez tatę, a najstarszy – chrześniak – dziarsko sam pielgrzymował trzymając za rękę swoją mamę.

Nie ukrywam, że była to dla mnie wielka radość, że w tę jubileuszową drogę pielgrzymkową do Częstochowy ruszyło w tym roku również moje rodzeństwo ze swoimi dziećmi. Nie ukrywam też radości i dumy z faktu, że mój 6-letni chrześniak sam przeszedł 32 kilometry pielgrzymując pieszo na Jasną Górę. Gdy zapytałem go następnego dnia jak nogi, czy nie bolę, odpowiedział, że nie, absolutnie nic nie czuje, że wszystko jest dobrze.

Wspólne pielgrzymowanie, wspólna droga jest dla mnie osobiście wielką radością, że wiara, którą otrzymałem /otrzymaliśmy siostra, szwagier i ja którą otrzymaliśmy od naszych rodziców jest przekazywana młodszemu pokoleniu, że ich nie dziwi, że wyruszamy w drogę, że pokonujemy trud, własne słabości i idziemy. Kto przekazuje wiarę? Od kogo uczymy się wiary, jak nie od naszych najbliższych – rodziców, dziadków, wujków itd… Jak mówi Polskie przysłowie – czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał. Jeśli więc od najmłodszych lat dzieciaki uczą się wiary – nie w teorii, a w praktyce, to wiara w Pana Boga – pobożność – nie będzie czymś egzotycznym, ale czymś naturalnym, a Pan Bóg nie będzie od święta, ale w codzienności.

Dodam, że niezmiernie się cieszę, gdy chrześniak, czy chrześnica, która wraz ze swoimi rodzicami również pielgrzymowała w tej pielgrzymce podchodzą do wuja w sutannie i nie wstydzą się tego, nie krępują się, nie mają problemu z tym, że wujo jest księdzem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here