Okres Wielkiego Postu jest nieodzownie związany z nabożeństwami pasyjnymi, którymi są Gorzkie Żale i Droga Krzyżowa. Z uwagi na to, że jestem duchowym, który nie jest przypisany do żadnej parafii, ale najbliżej swojego miejsca zamieszkania mam katedrę, to gdy tylko jest możliwość staram się uczestniczyć w nabożeństwach właśnie w tej świątyni.
W tym roku zarówno w pierwszą jak i drugą niedzielę wielkiego postu byłem na gorzkich żalach właśnie w katedrze i – jak zgodnie stwierdziliśmy z moim kolegą kursowym, który również uczestniczył w tym nabożeństwie – przeżyliśmy swoiste déjà vu lub powtórkę z tego co już było, gdyż…
Nabożeństwom przewodniczył obecny proboszcz – za naszych czasów seminaryjnych prefekt WSD, a kazania pasyjne głosił – jak za naszych czasów rektor WSD – dziś tylko wykładowca seminaryjny. Na dodatek w ławce w prezbiterium wśród wielu zasiadających był również – duchowny, który za moich czasów seminaryjnych pełnił funkcję ojca duchownego, a dziś jest biskupem pomocniczym mojej diecezji. Taki swoisty powrót do przeszłości. Cóż – jak mówi polskie przysłowie – historia lubi się powtarzać.
Nabożeństwa pasyjne mają w sobie to coś wyjątkowego. Pozwalają zatrzymać się nad przemijaniem ale – choć mówią o Męce Pańskiej, o cierpieniu i śmierci Chrystusa – to jednak gdzieś tam świadomości jest również to, że po Wielkim Poście jest Zmartwychwstanie.
Tegoroczny Wielki Post, który rozpoczął się dość późno, bo w pierwszych dniach marca nastraja również pogodą – ciepłymi dniami i co raz dłuższym dniem – bo gdy idziesz na Gorzkie Żale to jest jeszcze jasno – godz. 17:50, a gdy wychodzisz to zaczyna się ściemniać – co oznacza, że idzie – wielkimi krokami – wiosna.