Przez ponad 15 lat mojego kapłańskiego życia uczestniczyłem już w różnych pogrzebach zmarłych księży. Na jednych było więcej, na innych mniej współbraci w kapłaństwie. Jednych księży żegnano w parafii, gdzie przez lata ów duchowny pracował, a innych żegnano tylko we wspólnocie współmieszkańców Domu Księzy Emerytów. Ale..
W ostatnich dniach uczestniczyłem w pogrzebie kapłana, którego poznałem u początku mojego kapłańskiego życia, gdy przyjeżdżał odwiedzać swojego młodszego przyjaciela – moje księdza proboszcza – na naszą plebanię. Znali się od czasów seminarium i wspólnie dzielili swoje radości i smutki kleryckiego, a potem kapłańskiego życia.
Ksiądz prałat odwiedzał mojego Księdza Proboszcza, często wspominali swoje kapłańskie przygody przy przepysznych wypiekach czy potrawach przygotowanych przez osobistą prywatną Siostrę Księdza Prałata. Patrzyłem na ich znajomość – przyjaźń – z zachwytem, a nawet z zazdrością, bo mieć przyjaciela na dobre i złe, przez ponad połowę swojego życia to… dość nie spotykane.
Piszę o tym, gdyż w ostatnim czasie odszedł do Pana w 66 roku kapłaństwa i 90 roku życia wspomniany wyżej Ksiądz Prałat.
Pożegnanie Zmarłego – tak jak innych duchownych w mojej diecezji – odbyło się w dwóch etapach: Msza żałobna (w dzień poprzedzający pogrzeb), oraz pogrzeb w parafii, gdzie przez 14 lat posługiwał jako proboszcz, a do końca jako proboszcz senior.
W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyli zarówno wierni parafii, gdzie Zmarły posługiwał jako wikariusz, jako proboszcz, duszpasterz Ruchu Światło – Życie oraz duchowni, dla których był kolegą, przyjacielem, współbratem w kapłaństwie czy proboszczem. Wśród wychowanków Zmarłego znalazło się wielu duchownych: wikariusze, proboszczowie, a nawet kardynał. Wszyscy ci przyszli, by podziękować i modlić się za zmarłego.
Po każdej z tych dwóch Mszy świętych – żałobnej i pogrzebowej – wychowankowie wynosili ze świątyni trumnę z ciałem Zmarłego. Muszę przyznać, że zawsze mnie to bardzo wzrusza, gdy widzę księży wynoszących na ramionach trumnę ze zmarłym księdzem.
Podobnie jak 7 lat temu, tak i teraz wśród wynoszących Zmarłego, znalazł się (wówczas arcybiskup jałmużnik) a dziś kardynał jałmużnik papieski.