Wakacje to czas wypoczynku, z którego wielu chce skorzystać ale nie zawsze mogą. Tak jest i w parafiach, gdzie posługuje tylko jeden duchowny. Problem często polega na tym, że nie ma go kto zastąpić, gdyż potencjalne „zastępstwo” też chce wypocząć.
Kilka dni temu dostałem smsa od jednego z duchownych, który jest właśnie w takiej sytuacji – posługuje jak proboszcz na małomiasteczkowej parafii i jest sam jako proboszcz – wikariusza brak. Kolega zapytał czy mógłbym zastąpić go w posłudze kapłańskiej w jego parafii by mógł choć na chwilę skorzystać z wakacji.
Będąc starym kawalerem, który jest również domatorem i odpoczywa w domu, wszak tu najlepiej się czuję, oczywiście pozytywnie odpowiedziałem na propozycję proboszcza wiejskiej parafii. I tak w przedostatnim tygodniu lipca popołudniami odwiedzałem parafię, spowiadałem i celebrowałem Eucharystie.
Dojazdy do oddalonej o blisko 50 km. parafii były okazją również do tego, by przegonić mój motocykl, który póki co – nie wiele miał okazji w te wakacje pojeździć. Przyznam, że droga do tej niewielkiej podmiejskiej parafii jest idealna, by pojechać autostradą, lub malowniczą trasą pól i lasów.
Dla mnie osobiście posługa w tej parafii, gdzie już niejednokrotnie byłem i głosiłem rekolekcje jest zawsze wielką radością. Okazją do posługi kapłańskiej ale również spotkania wiernych, a nade wszystko wspólnej modlitwy – duchownego z wiernymi.