Półtora miesiąca temu w katedrze spotkała mnie Siostra Urszulanka i zagadnęła mnie zadając pytanie: czy mógłby ksiądz być fotografem na I Komunii Świętej dzieci, które uczę religii? To pytanie – nie ukrywam – mocno mnie zaskoczyło, bo wcześniej Siostry nie znałem, nie mieliśmy okazji ze sobą rozmawiać, a tym bardziej, że nigdy nie fotografowałem takiej uroczystości.
Na tak postawione pytanie nie dałem od razu odpowiedzi, tym bardziej, że Siostrze zależało również na nagraniu video z tego wydarzenia, stąd powstrzymałem się od odpowiedzi dopóki nie przedyskutuję tego z moim operatorem – współpracownikiem.
Fotografować I Komunię Świętą to nie lada wyzwanie – po pierwsze jest to fotografia dynamiczna, gdzie nie ma czasu na długie kadrowanie, po wtóre jest to fotografowanie dzieci, które nie siedzą spokojnie w jednym miejscu, tylko cały czas są czymś zajęte – nie koniecznie liturgią, do tego trzeba dodać rodziców, którzy mogą (choć nie muszą mieć uwagi co do wykonanej pracy). Tak więc pojawiło się wiele znaków zapytanie i takiego racjonalnego spojrzenia na to, czy się nadaję, czy dam radę, czy spełnię oczekiwania Siostry Katechetki i Rodziców dzieci.
Ale… trzeba się rozwijać także warsztatowo więc.. podjąłem się tego zadania odpowiadając pozytywnie na prośbę Siostry katechetki. Zgodziłem się.
I Komunia Święta odbyła się w sobotę 1 czerwca, a więc w Dzień Dziecka. Miałem do sfotografowania 24 dzieci, bo jak się okazało na kilka dni przed Komunią, część rodziców – mniejsza połowa stwierdziła, że weźmie kogoś innego. Prawo wolności. Choć nie ukrywam, że – jak się później okazało – do tamtej części dzieci było dwu fotografów (jak sami mówili od 15 lat fotografują Komunie) więc… przyznam, że była presja i wiele pytań czy warto, po co, nie uda się itp.
Uroczystość trwała nieco ponad godzinę. W czasie Mszy świętej połączonej z komentarzami, wierszykami dzieci i podziękowaniami oraz śpiewem chóru dziecięcego szkoły muzycznej, której dzieci przystępowały do I Komunii Świętej wykonałem blisko 2 tys. zdjęć. Zdjęć portretowych, reportażowych, ogólnych, panoramicznych i sytuacyjnych.
Nie ukrywam, że obok fotografowania – na dwa aparaty (obiektyw szerokokątny i teleobiektyw – do portretów) obecny był stres i presja czasu związana z akcją liturgiczną i… ciągłe myślenie, że to moje pierwsze w życiu fotografowanie Komunii.
Liturgia się skończyła, wróciłem do domu i natychmiast zacząłem obrabiać zdjęcia, które zawsze robię w formacie RAW, by jeśli pójdzie coś nie tak, będzie można ze zdjęcia wiele wyciągnąć. Z wykonanych zdjęć wybrałem – po obróbce – blisko 400, które umieściłem w chmurze, by rodzice mogli je obejrzeć i pobrać.
Zdjęcia wykonane, obrobione, zamieszczone, udostępnione i czekanie na… opnie – skargi i zażalenia, albo zadowolenie i pochwałę.
Nie dalej jak kilka dni po udostępnieniu zdjęć dostałem na Messengera taką oto wiadomość od jednego z rodziców: Szczęść Boże, właśnie obejrzałem zdjęcia z komunii w Łodzi w katedrze, chciałem powiedzieć, że super ujęcia, głębia i momenty. Gratuluję ręki. Pozdrawiam. Nie ukrywam, że ta wiadomość – choć jedna, druga była ustna od innego z rodziców, że zdjęcia super i że rodzice i rodzina bardzo zadowoleni – jest jakimś potwierdzeniem, że chyba się udało, ze projekt Fotografowanie I Komunii Świętej – udał się! Panu Bogu za tę okazję i ludziom za zaufanie jestem bardzo wdzięczny.
Dodam, że w grupie dzieci, które fotografowałem była córeczka mojego znajomego operatora telewizyjnego, dzięki któremu i ja mam pamiątkę z mojej pierwszej fotograficznej pracy komunijnej. To też była moja pierwsza komunia fotograficzna.