Wysoka temperatura na dworze sprawia, że człowiek ma wszystkiego serdecznie dość. Chciałby się zaszyć gdzieś , gdzie jest chłodniej i dużo przyjemniej. Taką chwilę chłodu można mieć dopiero wtedy, kiedy dzień chyli się ku końcowi. Gdy siedzisz w domu, gdzie jest równie jak nie cieplej niż na dworze, to nawet nie chce się wziąć do ręki brewiarza. Postanowiłem wybrać się na spacer po głównym deptaku mojego miasta czyniąc zadość modlitwie brewiarzowej, a przy okazji popatrzeć na ludzi siedzących w ogródkach i kibicujących drożynom grającym na Euro 2020.
Deptak pełen jest pięknych miejsc i budynków. Kiedy idziesz ulicą nie koniecznie dostrzegasz piękno kamienic ich sztukaterii. Kiedy jednak zatrzymasz się na chwilę, a zachodzące słońce powoli przesuwa się po frontach budynków – w jednej chwili odkrywasz to, co nie jest odkryte.
Modlitwa odmawiana na ulicy miasta to ciekawe i piękne doświadczenie.