Polska uchodzi za kraj stricte katolicki o nastawieniu jakże prokatolickim ale.. widok księdza w sutannie, czy w koloratce na ulicy jest dla wielu widokiem dość egzotycznym. Ludzie patrzą się na człowieka jakby zobaczyli przysłowiowe ufo. – piszę o tym z własnego – nie długiego bo 10 letniego ale jednak doświadczenia.
W czasie pielgrzymowania do sanktuariów w Fatimie, Santiago de Compostella i Lourdes od samego początku, a więc od portu lotniczego w Warszawie po powrót chodziłem prawie non stop w stroju duchownym. I o ile w Polsce byłem swoistym ufo, to jednak po za granicami Polski moja koloratka nie robiła na nikim wielkiego wrażenia.
Chodzić w koloratce czy sutannie to jedno ale… usiąść w jednej z portugalskich kafejek i napić się lampkę wina sutannie to jest to już dość duże wydarzenie. Oto nikt się nie dziwił, nikt nie fotografował mnie, nikt nawet się nie zatrzymał, a tylko przeszli obok i nie zareagowali w żaden sposób.
We Francji, w Lourdes poszedłem w sutannie na kawę do jednego z przydrożnych barów i siedząc i pijać late nikt się nie dziwił, nikt dziwnie nie reagował. To było takie normalne…
Hmmm czyż to nie dziwne, że w krajach na wskroś laickich – gdzie religia owszem jest obecna, ale nie jest tak eksponowana jak w Polsce – ksiądz nie jest „zjawiskiem”, a w Polsce gdzie niby wszystko jest „po Bożemu” ksiądz staje się małpką w klatce, którą można oglądać, fotografować, a nawet głośno komentować.