Weekend zapowiadał piękną pogodę więc postanowiłem wybrać się na wycieczkę motocyklową po mieście (sobota) i poza miasto (niedziela popołudniem). W sobotę objechałem centrum mojego miasta. To był taki powrót do historii miasta, które ma kilka ciekawych zabytków, wartych obejrzenia i zatrzymania się choć na chwile.
Niedzielę po parafialnych obowiązkach wybrałem się na wycieczkę w odwiedziny do jednego z moich kolegów kursowych (kapłana, który wraz ze mną był w seminarium). Zrobiłem ok. 120 km. Piękna pogoda, słoneczko, wiatr we włosach;) sacro song w słuchawkach i piękna droga… ja i mój chopperek. Czego więcej? Odwiedziłem kolegę, wypiłem herbatę, pogadaliśmy i zaproponował, że mnie kawałek odprowadzi na swoim ścigaczu. I tak on na swoim ja na swoim motorku – wspaniale.
Tak minął weekend, a teraz do „pracy” w codzienności: kościół, plebania, szkoła, kancelaria, kościół, plebania, szkoła itd… Dobrego tygodnia.