W tygodniu po III Niedzieli Adwentu pewnego wieczoru otrzymałem sms-a od jednego z duszpasterzy akademickich z zapytaniem: czy nie mógłbym pomóc w sakramencie pokuty sprawowanym dla studentów podczas ich rekolekcji? Wielkie było moje zdziwienie, ale na nim się nie zatrzymałem i z radością odpowiedziałem na to zaproszenie. Nie ukrywam, że posługa spowiednika nie jest wcale łatwa! Można zapytać: dlaczego? Ktoś powie tylko się słucha i rozgrzesza…. . nie jest to prawda. Trudność polega na tym, że sam człowiek jest grzeszny i Pan Bóg ofiarował mi taki wielki dar jakim jest kapłaństwo i mną, grzesznym i nieporadnym się posługuje by pomagać innym. To niesamowite.
Wielką moją radością było gdy wszedłem do Kościoła gdzie odbywały się rekolekcje i zobaczyłem, że świątynia jest wypełniona młodymi ludźmi. Wszystkie ławki były zajęte, niektórzy stali. Najważniejsze było to, że nikt ich do tego nie zmuszał! Oni sami z potrzeby serca przyszli, poświęcili swój czas (3 wieczory) by słuchać i przemienić swoje życie, by odbyć adwentowe ćwiczenia duchowe.
Wystawiony Najświętszy Sakrament i… kolejki do konfesjonałów… . Widok – bezcenny!
Jeśli więc ktoś twierdzi, że Kościół to tylko wspólnota wiernych (od 60 +) to jest w wielkim błędzie a dowodem na to jest choćby obraz który wyżej przedstawiłem.