Czas jaki ostatnio przeżywamy w naszej Ojczyźnie jest czasem szczególnym. To moment zatrzymania, pochylenia się nad sobą swoim życiem mając w perspektywie osamotnienie i osierocenie naszego narodu przez śmierć Pana Prezydenta. Czas zatrzymania w tak wielkim kołowrotku naszego życia. Zatrzymujemy się by zadać sobie pytanie o sens, cel naszego życia.
W minioną sobotę 17 kwietnia od samego rana dręczyły mnie wyrzuty sumienia , że oto odszedł nasz prezydent, głowa mojego państwa a ja jestem tylko biernym świadkiem wydarzeń, historii, która dzieje się na naszych oczach. W związku z tym podjąłem pewną decyzję by w godzinach popołudniowych, po zakończeniu swoich obowiązków w parafii wybrać się do stolicy oddać cześć Panu Prezydentowi. Po Mszy św. ok. 18:20 wyjechałem w podróż do Warszawy. Droga zabrała mi ok. 2,5h. Wielką radością napawał mnie fakt iż udało mi się zaparkować tuż obok zamku królewskiego na parkingu pod mostem. Stąd już było bardzo blisko do Katedry świętego Jana. Ubrany w sutannę udałem się w kierunku świątyni. Niestety do wejścia głównego nie można było się dostać gdyż było zamknięte. Udałem się więc w stronę zakrystii od tyłu świątyni. Niestety i tam stała już policja ale że byłem w sutannie twardo podszedłem. Usłyszałem zapytanie: dokąd ksiądz się wybiera? Na tak postawione pytanie odpowiedziałem szczerze i z serca, że do zakrystii. Padło kolejne: do której? Odpowiedziałem do katedralnej – i zostałem wpuszczony. Przeszedłem obok policjantów i żołnierzy. Wszedłem katedry, która wewnątrz była pusta. Był to bowiem czas po mszy żałobnej a przed otwarciem jej dla wiernych. Wszedłem pomodliłem się, a następnie podszedłem to dwu trumien umieszczonych na wspólnym katafalku tuż przed ołtarzem głównym. Oddałem przez dotyk hołd Panu Prezydentowi i Jego Małżonce.
Przyznam, że nie spodziewałem się że tak wielkiego zaszczytu dostąpię i uda mi się wejść, podejść tak blisko.
Po ok. 15 – 20 min modlitwy w Katedrze Warszawskiej wyszedłem i udałem się przed Pałac Prezydencki oraz na Plac Marszałka Piłsudskiego gdzie w godzinach porannych była celebrowana Eucharystia w intencji ofiar tragedii 10 kwietnia. Ok. 23:00 wyjechałem ze stolicy i wróciłem do domu.
Teraz mogę powiedzieć, że oddałem hołd mojemu Prezydentowi.
Niech dobry i pełen miłosierdzia Jezus Chrystus da Mu wieczny odpoczynek.