W miniony poniedziałek podczas kolacji z rekolekcjonistami zauważyłem, że mój czcigodny „Szef” strasznie się dusi. Kiedy wiec pojechaliśmy razem na Apel Jasnogórski do parafii gdzie był obraz Matki Bożej w drodze powrotnej wstąpiliśmy do apteki by zakupić jakieś specyfiki, które zatrzymają ten kaszel. Na tym jednak choroba się nie skończyła. Gdyż już we wtorek w godzinach popołudniowych wylądowałem z Szefem w szpitalu. Po wstępnych oględzinach lekarze stwierdzili że jest to zapalenie oskrzeli ale po wykonanym prześwietleniu płuc okazało się że jest to obustronne zapalenie płuc. I tym sposobem ksiądz proboszcz ma wyznaczony termin do szpitala i … nie będzie obecny w parafii gdy będziemy gościć Matkę Bożą. I tym sposobem zostałem sam…Miejmy nadzieję że wszystko się uda i będzie bardzo dobrze. Pan Bóg czuwa nad wszystkim.