Oto w szpitalu CZMP przychodzi na świat mały chłopiec. Niestety stan zdrowia noworodka jest krytyczny. Dziecko ma wrodzone zapalenie płuc. Nie może samo oddychać i jest podłączony do respiratora. Przez 4 doby po urodzeniu specjalistyczna aparatura oddycha za dziecko. Nastąpiło niedotlenienie mózgu. Przerażona matka dziecka telefonuje do swej matki a babki dziecka z prośbą o modlitwę gdyż z wnukiem jest bardzo źle. Babcia zaalarmowała całą rodzinę. Sama zaś wraz ze swą siostrą udały się do sanktuarium Matki Bożej w Gidlach by tam przed jej obliczem prosić o zdrowie dla ciężko chorego dziecka. Przed cudowną figurką modlą się o uzdrowienie dla wnuka. Następne dni mijają bardzo powoli stan zdrowi dziecka nadal jest krytyczny. Co czyni rodzina? Można powiedzieć cały czas szturmuje niebo odmawiając różaniec w intencji dziecka. Babcia po powrocie z Gidel przyniosła do szpitala „winko gidelskie”, w którym zanurzona raz w roku zostaje cudowna figurka Pani Gidelskiej. Matka dziecka z pełną wiarą namaściła tym winkiem synka, aby spłynęła na niego łaska zdrowia i modliła się do Pani Gidelskiej. Oto w 4 dobie po urodzeniu dziecko zostało odłączone od respiratora i innej aparatury. Po następnych kilku dniach zaczął przybierać na wadze. Po 2 tygodniach wychodzi ze szpitala. Dziś chłopiec ma już 8 lat i bardzo dobrze się rozwija.
Kościół Święty daje nam dziś do rozważenia fragment Ewangelii zapisany przez św. Marka. Ewangelista, jak sądzimy, świadek wydarzenia zapisuje wszystko tak jak widział, nawet z najdrobniejszymi szczegółami.
Przypatrzmy się tej ewangelii. Oto przełożony synagogi – można by powiedzieć kapłan żydowski widząc wielkie cierpienie a nie widząc innego już ratunku dla swojej córki udaje się do nauczyciela żydowskiego i przychodzi do Jezusa. Przychodzi i ośmiela się prosić Go o pomoc dla jego córki. Jednak w całym tym wydarzeniu zawarte jest jeszcze jedno – oto wśród tłumu idącego za Jezusem była pewna chora kobieta cierpiąca na upływ krwi. Ona szła za mistrzem z Nazaretu gdyż była przekonana, głęboko wierzyła w to, że ów człowiek może jej pomóc. Ze względu na wielki tłum nie było możliwości by przedstawić nauczycielowi swój problem więc wpadła na pomysł: jeśli dotknę się Jego płaszcza – będę zdrowa. Można powiedzieć – wiara czyni cuda. I cud się stał Kobieta po dotknięciu się płaszcza Jezusa została uzdrowiona. Na ten fakt Jezus nie zostaje obojętny pytając – kto się mnie dotknął?
Zdumienie uczniów było bardzo wielkie – przecież tak wielu idzie, a Ty się pytasz – kto się Ciebie dotknął? Kobieta z wielką odwagą mówi ja tego dokonałam i bardzo Ci dziękuję że mnie uzdrowiłeś. Ma odwagę przyznać się i podziękować!
Jezus idzie dalej do domu przełożonego synagogi i choć słudzy przełożonego przychodzą i mówią że córka już umarła Jezus dalej idzie i każe wierzyć, że coś może się jeszcze da zrobić! Wszedł do domu gdzie wielu płakało i zawodziło a Jezus – Jezus wszedł do domu zabierając ze sobą trzech uczniów Piotra Jakuba i Jana oraz ojca dziecka. Kierując się do pokoju gdzie leżało dziecko pod swoim adresem usłyszał wiele docinek i nieprzychylnych opinii twierdzących że już nic nie zrobi gdyż dziecko umarło.
A Jezus wszedł do pokoju pomimo wszystko. Zobaczył dziecko podszedł ujął dziewczynkę za rękę i powiedział: „Talitha kum”, to znaczy: „Dziewczynko, mówię ci, wstań!”. Hmmm. Ciekaw jestem jak wyglądały miny ludzi, którzy jeszcze przed chwilą śmiali się z Jezusa, Jego uczniów i Ojca dziecka, który bardziej wierzył Nauczycielowi z Nazaretu niż swoim bliskim. Pewno mina im zrzedła!
Tak drogi bracie i siostro dziś Pan Jezus pyta Ciebie i mnie o naszą wiarę. Jaka jest ta wiara? Czy potrafię uwierzyć jak ta matka chorego dziecka uzdrowionego przez przyczynę Pani Gidelskiej? Czy jestem w stanie uwierzyć jak kobieta i przełożony synagogi z dzisiejszej Ewangelii? A może ciągle jeszcze wątpię gdyż nie potrafię zaufać Bogu tak do końca, że On ma moc zmienić moje życie, naprawić Je. Może ja cały czas chcę być tym, który kieruje swoim życiem a Nauczyciel z Nazaretu ma tylko błogosławić moim planom?
Dziś Jezus wzywa nas do zaufania Mu całkowicie i bez granic zapraszając Go do każdej sytuacji naszego życia – by wszystko co czynimy, co planujemy. Całe nasze życie by było oddane Bogu.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska w swoim wierszu zatytułowanym córka Jaira niech przypomni nam że Pan Bóg może wszystko także rzeczy niemożliwe:
Miłość umarła. Stygnie, twarda i nieżywa,
jak cudne ciało, wiecznym ogarnięte cieniem.
Spadł na nią głaz – kamienna pokrywa.
Tydzień minął – i nikt już ratunku nie wzywa…
O, jak córkę Jaira, racz ją zbudzić, Panie!
Wstąp w pienicę grobowca, smutną nieskończenie,
i z uśmiechem litości ręce połóż na niej,
mówiąc: Ja ci powiadam, wstań! piękne kochanie!
Amen.