pielgrzymka naszego WSD do grobów apostolskich. Wrzesień 2003
Słowiański Papież
Pośród niesnasek Pan Bóg uderza W ogromny dzwon, Dla słowiańskiego oto papieża Otworzył tron.
Ten przed mieczami tak nie uciecze Jako ten Włoch, On śmiało, jak Bóg, pójdzie na miecze; Świat mu to proch!
Twarz jego, słowem rozpromieniona, Lampa dla sług, Za nim rosnące pójdą plemiona W światło, gdzie Bóg.
Na jego pacierz i rozkazanie Nie tylko lud Jeśli rozkaże, to słońce stanie, Bo moc to cud!
On się już zbliża rozdawca nowy Globowych sił: Cofnie się w żyłach pod jego słowy Krew naszych żył;
W sercach się zacznie światłości bożej Strumienny ruch, Co myśl pomyśli przezeń, to stworzy, Bo moc to duch.
A trzeba mocy, byśmy ten pański Dźwignęli świat: Więc oto idzie papież słowiański, Ludowy brat;
Oto już leje balsamy świata Do naszych łon, A chór aniołów kwiatem umiata Dla niego tron.
On rozda miłość, jak dziś mocarze Rozdają broń, Sakramentalną moc on pokaże, Świat wziąwszy w dłoń;
Gołąb mu słowa w hymnie wyleci, Poniesie wieść, Nowinę słodką, że duch już świeci I ma swą cześć;
Niebo się nad nim piękne otworzy Z obojga stron, Bo on na świecie stanął i tworzy I świat, i tron.
On przez narody uczyni bratnie, Wydawszy głos, Że duchy pójdą w cele ostatnie Przez ofiar stos;
Moc mu pomoże sakramentalna Narodów stu, Moc ta przez duchy będzie widzialna Przed trumną tu.
Takiego ducha wkrótce ujrzycie Cień, potem twarz: Wszelką z ran świata wyrzuci zgniłość, Robactwo, gad,
Zdrowie przyniesie, rozpali miłość I zbawi świat; Wnętrze kościołów on powymiata, Oczyści sień, Boga pokaże w twórczości świata, Jasno jak dzień.
(Juliusz Słowacki, 1848.)
|