Tegoroczny dzień imienin był całkowicie inny od tych, które obchodzę co roku. W tym roku, z uwagi na wcześniejsze dni związane – najpierw – z Jubileuszem Kleryków, następnie biskupów, a potem kleryków – spędziłem w Rzymie.
Po niespełna całym tygodniu wytężonej pracy związanej z obsługą medialną wydarzeń odbywających się w bazylikach rzymskich ostatni dzień – 29 czerwca, który stał się dniem powrotu do Polski – postanowiłem spędzić uczestnicząc w liturgii w Bazylice św. Piotra.
Postanowiłem, że wraz z moim współpracownikiem zaakredytujemy się na Mszę z Ojcem Świętym, a następnie Operator zostanie na tzw. wzwyżce dla fotografów i operatorów, a ja pójdę celebrować Eucharystię z Ojcem Świętym.
Otrzymaliśmy akredytację, weszliśmy – o dziwo bez problemów – do Bazyliki św. Piotra, spotkaliśmy się ze znanymi nam dziennikarzami, a ja poszedłem do zakrystii, by dołączyć się do koncelebry, ale… jak się okazało – chwilę później – tego dnia koncelebrować mogli tylko biskupi.
Tak więc pokornie wróciłem na wzwyżkę, dołączyłem do dziennikarzy, operatorów i fotografów, wyjąłem swój (tzn. służbowy aparat) i zacząłem fotografować Mszę świętą z Ojcem Świętym Leonem XIV i biskupami, którzy w tym dniu otrzymali od Ojca Świętego Paliusze.
Wśród grupy biskupów znaleźli się trzej polscy metropolici. Wykonałem sporo zdjęć podczas poświęcenia i nałożenia paliuszy oraz z samej celebry papieskiej uwieczniając Ojca Świętego Leona XIV. To już trzecie wydarzenie podczas którego mogłem fotografować Ojca Świętego.
Po liturgii przygotowałem fotografie do publikacji i zamieściłem w mediach społecznościowych.
Każde fotografowanie Ojca Świętego to dla mnie wielka radość i ogromny zaszczyt, a jeśli przy tym poznaje się innych – zawodowych – fotografów, to tylko wielka radość, że mogę wraz z nimi – ręka w rękę – wykonywać swoją fotograficzną pracę.
Po wyjściu z Bazyliki św. Piotra – dzięki informacji mieszkających w Rzymie – dowiedziałem się, że o 12:15 jest Msza św. u św. Anny w Watykanie, bo przez to, że nie mogłem koncelebrować w bazylice, musiałem poszukać sobie ołtarza do Eucharystii. Dołączyłem się do czcigodnego monsiniora i… on po włosku, a ja po polsku celebrowaliśmy Mszę świętą o św. Piotrze i Pawle.
Po wykonanej pracy wraz dziennikarskimi siostrami z Rzymu poszliśmy z moim Operatorem na rzymskie – rzemieślnicze – lody(były przepyszne). A tuż przed odlotem na ostatnią – tym razem – rzymską pizzę i pyszne piwo.
Tak minął dzień imienin – inny niż dotychczasowe. O godz. 20:30 ruszyliśmy z rzymskiego Lotniska Champino w drogę do domu, by po 2:20 h dotrzeć do Modlina.
Tak zakończyła się 8 dniowa praca rzymska związana z #Jubielo2025. Cieszę się, że wszystko się udało i jak mniemam – stanęliśmy na wysokości postawionego nam zadania.