Praca dziennikarska ma to do siebie, że związana jest ze stałą dyspozycją czasowo – osobową. Czy jest to dzień powszedni, czy święto, czy poranek, czy środek nocy – gdy tylko coś się dzieje, trzeba być na posterunku i relacjonować wydarzenie/a.
Minioną sobotę – a przynajmniej większą cześć tej soboty – spędziłem za kamerą relacjonując wykłady szkoły biblijnej. Nagrywamy te wykłady, aby ci, którzy z różnych względów nie mogą w nich uczestniczyć nie byli stratni i mogli odtworzyć sobie materiał prezentowany przez prelegentów podczas danego zjazdu. Wszystkie materiały zostają zarchiwizowane i w każdym czasie można je odtworzyć.
Choć jest to praca czasochłonna, to jednak nie jest zbyt wyczerpująca. Dla wielu weekend wiąże się z dniem wolnym, dla mnie osobiście jest to związane – bardzo często – z konkretnym, tak jak w tygodniu, dniem pracy.