Tegoroczny Wielki Post obfitował u mnie w głoszenie i przepowiadanie Słowa Bożego w czasie rekolekcji wielkopostnych. W tym roku miałem możliwość i łaskę, bo w takich kategoriach chciałbym o tym napisać, głosić rekolekcje aż w trzech świątyniach.
Ostatnie rekolekcje wielkopostne – najdłuższe bo 4 dniowe – głosiłem na ostatniej prostej Wielkiego Postu – poczynając od Niedzieli Palmowej do Wielkiej Środy w kościele zakonnym ss. Bernardynek.
Wyjątkowość tych rekolekcji, bo każde są inne, wyjątkowe i szczególne, polegała na tym, że przy kościele nie ma parafii, a wierni przychodzą z okolicy, by wraz ze wspólnotą sióstr i mieszkającymi przy kościele duchownymi wspólnie się modlić.
Przez te cztery dni wygłosiłem 7 nauk rekolekcyjnych – w niedzielę 4 (3 na Mszach św. i 1 na Gorzkich Żalach) i po jednej w Wielki Poniedziałek, Wtorek i Środę. Choć czas ten nie wymagał zbyt dużego zaangażowania, to jednak był niezwykle intensywny.
Podczas każdej Mszy świętej były obecne siostry, które gromadziły się na chórze i na emporach na wyższej kondygnacji świątyni i swoim śpiewem uświetniały każdą celebrację. Ich pogoda ducha, uśmiech, uważność na to, co i jak mówiłem motywowała mnie do jeszcze lepszego, pilniejszego głoszenia. Siostry dzieliły się również tym, co i jak usłyszały, mówił jak odebrały co mówiłem i czy z tym się zgadzają lub nie.
Zaskoczeniem było dla mnie, że w kościele, przy którym nie ma parafii gromadzi się – również w tygodniu tyle ludzi, że ławki, choć w niewielkiej świątyni, wszystkie są zapełnione. Jak zauważył już w wielki poniedziałek jeden z księży tam posługujący, że owoce tych rekolekcji – zawstydziło minie to i ucieszyło zarazem – już są widoczne, gdyż widać to w frekwencji w świątyni. Jak dopowiedział drugi kapłan – posługujący u sióstr blisko 40 lat – to drugi przypadek w tej wspólnocie, który pamięta, że i w wielki poniedziałek i wtorek jest tak wiele ludzi, zwykle w tych dniach bywało ich o połowę mniej.
Zarówno w niedzielę jak i w kolejne dni wielkiego tygodnia po każdej nauce wieczornej była przygotowana przez siostry kolacja w niewielkim kapłańskim refektarzu i wspólne kapłańskie rozmowy. Miałem okazję porozmawiać z moim biskupem święceń oraz starszymi ode mnie kapłanami, którzy na co dzień posługują u sióstr.
To był wyjątkowy czas głoszenia Słowa Bożego. Czas wyjątkowy i zarazem inny, bo nie w parafii, a w kościele zakonnym, pod czujnym okiem arcybiskupa seniora, przy otwartości Sióstr i wiernych gromadzących się każdego dnia na liturgii. Niezwykłym był widok wielu wiernych spowiadających się, przychodzących do Sakramentu Namaszczenia Chorych oraz podchodzących do Komunii Świętej – niewielu pozostawało w ławkach na czas udzielania Komunii Świętej to piękne świadectwo wiary!
Przyznam, że z obawą patrzyłem na te rekolekcje, kiedy zadzwonił do mnie ksiądz kapelan arcybiskupa seniora i zaproponował mi ich wygłoszenie. Po ludzku obawiałem się czy podołam wyzwaniu, czy dam radę, czy się po prostu się nadaję, wszak nie jestem jakoś szczególnie wykształcony bez tytułów naukowych i z niewielkim bo 16 letnim – kapłańskim – doświadczeniem. Dziś jednak po zakończeniu tych rekolekcji mogę śmiało powiedzieć jedno – jeśli zaufasz Panu Bogu, oddasz Mu wszystko –swoją niepewność, obawy, niepokój, to On resztę zrobi, On się tym zajmie!
Panu Bogu i ludziom jestem wdzięczny za łaskę tych – kolejnych, bo 32 rekolekcji w moim kapłańskim życiu. Dziękuję za zaproszenie i za otwartość, serdeczność arcybiskupa seniora, księży, Sióstr Bernardynek i wiernych, którzy byli, słuchali i czynnie uczestniczyli w świętym czasie przygotowania do Wielkanocy.