Od ubiegłego roku, kiedy z dwoma moimi kolegami księżmi wyruszyliśmy na szlak św. Olafa w Norwegii chodziło za mną, by nie przestać chodzić – wędrować – ale iść za ciosem i iść dalej i co raz częściej myślałem o pielgrzymowaniu do Santiago.
Wiedząc już wiele o Camino, gdyż moja Siostra była tam wielokrotnie – pieszo i rowerowo – postanowiłem poszukać kogoś z duchownych, kto mógłby się w czasie wakacyjnym tam wybrać i może akurat potrzebowałby kompana do wspólnej drogi lub też wziąłby mnie jako swój „plecak” w drogę.
Wśród znajomych księży nikt jednak się nie wybierał, a jeśli się już wybiera, to dopiero w przyszłym roku, więc w tym, należałoby temat odpuścić, ale… z każdym rokiem lat przybywa, człowiek już nie młodszy a starszy, a i sił co raz mniej, więc nie dając za wygraną zacząłem szukać dalej – wśród nie znajomych. Od jakiegoś czasu na FB powstała grupa zamknięta dla duchowych, w której jestem i pewnie w pierwszych dniach maja- jak dobrze pamiętam – napisałem post z zapytaniem „czy któryś z czcigodnych nie wybiera się przypadkiem w te wakacje na Camino? A jeśli się wybiera, to czy nie zechciałby zabrać ze sobą „plecak” z innej diecezji? Proszę o informację na Messengera. Po tej wiadomości – po kilku dniach – odezwało się dwu księży. Jeden z nich szedł na Camino – 800 km – i zaproponował, że jeśli nie całe, to może w jakiejś części mogę się do niego dołączyć i jeśli chcę to on zaprasza. Drugi z kapłanów poinformował mnie, że idzie w tym roku z innym księdzem, więc jeśli chcę, to we trzech możemy powędrować do Camino – 140 km – drogą francuską z o Cebreiro do Santiago de Compostela.
Po przeczytaniu tych dwu propozycji postanowiłem nie czekać i iść za ciosem i wybrawszy tę drugą propozycję natychmiast odpisałem twierdząco i dopytałem o szczegóły. Księża mieli już kupione bilety lotnicze i autobusowy, ale ów kapłan zaproponował, że nie ma problemu i że dokupi i dla mnie lot i przejazd, a ja tylko wysłałem mu odpowiedni przelew.
Ta po krótce rozpoczyna się moja przygoda z tegorocznym #KapłańskieCamino2024. Dzięki uprzejmości i odwadze jednego z kapłanów południowych diecezji Polski miałem okazję zaplanować sobie tegoroczną 8 dniową wyprawę szlakiem św. Jakuba do Santiago de Compostela.
P.S.
To oczywiście nie koniec tej historii, gdyż jak się okazuje- jeden z tych dwóch moich kompanów przyszłej drogi jest mi choć trochę znany, gdyż już raz spotkaliśmy się na rekolekcjach kapłańskich Nowej Ewangelizacji i miałem okazję już go nagrywać do mediów diecezjalnych.