Podczas pobytu w sanktuarium Matki Bożej – Królowej Pokoju w Medjugorie – na szlaku pątniczym weszliśmy – wraz z pielgrzymami – na dwie góry, znajdujące się w miasteczku.
Góra Podbdoro – niższa – to miejsce, gdzie – przed laty – młodym ludziom objawiała się Matka Boża. Na tę górę weszliśmy w pierwszej kolejności w miniony piątek. Wchodząc, zatrzymaliśmy się pięciokrotnie przy wizualizowanych tajemnicach radosnych ustawionych na drodze prowadzącej na szczyt góry, gdzie znajduje się – wzniesiona na pamiątkę objawień – figura Matki Bożej Królowej Pokoju. Schodząc z góry – inną drogą – gdzie ustawiono wizualizowane tajemnice bolesne – zatrzymaliśmy się przy tzw. niebieskim krzyżu, w miejscu, gdzie jednemu z wizjonerów objawiła się Matka Boża, chroniąc go przed aresztowaniem przez władze komunistyczne.
Góra Kriżevac – to góra wyższa, z którego wierzchołka, górującego nad całym Mediugorie, góruje krzyż ustawiony tam w świętym roku 2000 przez mieszkańców miasteczka, jako wyraz wiary w Boga i dziękczynienia za 2 tys. lat chrześcijaństwa. Na tę górę wchodziliśmy w minioną sobotę, a podczas blisko dwu godzinnej drogi na szczyt rozważaliśmy stacje drogi krzyżowej, które również ustawione są na drodze na szczyt góry.
Zarówno pierwsza, jak i druga góra i wejście na nie może – a nawet bardzo często ma – charakter pokutny. Matka Boża wzywa w swoich objawieniach do pokuty i postu w intencji pokoju na świecie. Jednym ze zwyczajów pokutnych jest – jak powiedziała nam pani przewodnik – wejście na górę boso. Należy dodać, że góry Bośni i Hercegowiny – szczególnie w tym rejonie porośnięte są drzewami (najczęściej są to oliwki – bo pozwala na to klimat) ale są to góry skaliste, stąd dużo tam kamieni i żwiru. Zachęcony przykładem innych pątników postanowiłem naśladując ich gorliwość i znając swoją grzeszność tak jak oni odbyć pokutną drogę krzyżową i pokutny różaniec.
Ktoś zapyta po co o tym tu pisać? Przecież to może zostać uznane za chwalenie się itp. Piszę o tym, aby po pierwsze powiedzieć, że jestem zbudowany wiarą pielgrzymów – w różnym wieku – a nie były to starsze panie, lecz ludzie młodzi. Jestem poruszony ich wrażliwością serca ich świadomością swojej grzeszności i wielkim pragnieniem wynagradzania Panu Bogu za swoje grzechy oraz prośby w konkretnych intencjach. Piszę to również, bo mam świadomość swojej własnej grzeszności i tego, że mam za co Pana Boga przepraszać i mam również o co Pana Boga prosić.
Często wielu chciałoby widzieć w każdym księdzu reprezentanta Pana Boga – człowieka, który jest niczym łącznik pomiędzy Panem Bogiem i ludźmi. Widzieć w księdzu chodzącą świętość, niczym ideał, który należy naśladować, bo on nie grzeszy, nie ma wad, a tylko same zalety. Niestety tak nie jest. Ksiądz – a może inaczej – ja jako ksiądz jestem grzesznikiem i wiem, że mam za co przepraszać i wiem że mam również o co prosić. Jeśli więc moi wierni – wierni w moim Kościele pokutują, to ja… ja tym bardziej, wszak ode mnie Pan Bóg dużo więcej będzie – wymaga – niż od nich!